czwartek, 15 sierpnia 2013
(pusty)
Na wstępie od razu przepraszam, za wczorajsze milczenie. Nic złego się nie działo. Po prostu czasem nawet taka gaduła jak ja nie wie, co powiedzieć (napisać). Dni zlewają się ze sobą, podobne do siebie. Czas tu jest na emeryturze i płynie o wiele wolniej. Od paru dni miałam wrażenie, że kardiochirurdzy o Roszku zapomnieli i już dawno powinni wyciągnąć Mu dreny. Wczoraj przycisnęłam Panią Doktor i już dziś od rana Roś jest bez drenów. Zawsze to o dwie rury mniej:-). Kolejny kroczek do przodu. Nie widziałam Gusia już 13 godzin i źle mi z tym. Wczoraj zaczął zgrzytać zębami - zupełnie jak w domu. Leży sobie Misio, wpatruje się w sufit, oczka zamglone, rączką klepie się po brzuszku, minki stroi. Jest i Go nie ma. Rura czasem drażni, ale większość czasu jakoś koegzystują. Czuję dookoła ochronny płaszcz Waszych Dobrych Myśli.. Nie uchroni przed cierpieniem, ale zdecydowanie dodaje sił. Dziękuję. A specjalne podziękowania wędrują dziś do 6-letniego Stasia z Poznania. Mały człowiek o WIELKIM SERCU :-)
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(
Atom
)
Krok po kroku. Do przodu. Pozdrawiamy ze strefy czasu w galopie ;)
OdpowiedzUsuńmyślami wciąż przy Was, ślę fluidy i 3mam kciuki!
OdpowiedzUsuńMadziu tak jak pisałam w SMS , wiem że wszystko będzie dobrze. Przyszywana babcia Rosia:)
OdpowiedzUsuńNajlepsze życzenia rocznicowe :-). Jesteśmy, pamiętamy :-)
OdpowiedzUsuńno przecież!!! najlepszego!
OdpowiedzUsuń