Jedną z nielicznych dziedzin relaksu, którą Endorfinki nie pogardzą, jest... ruch. Nie, nie, nie jeżdżą na rowerze, nie grają w piłkę i nie potrafią pływać. Chodzi o najprostszy ruch - przytulanie, bieganie, wspinanie się. Takie bycie w przestrzeni i czasie.
Szukamy dla nich takich rozrywek, prostych, dostępnych, atrakcyjnych. Nie jest łatwo. Ostatnio w Głogowie otwarto dwie atrakcje dla dzieci na świeżym powietrzu. Park linowy okazał się dla Endorfinek niedostępny - chłopcy weszli na pierwszą basztę i koniec. Przerażał ich linowy tunel - zbyt się wszystko chybotało, za dużo dzieci i krzyków, brak możliwości zawrócenia (idzie się tylko w jedną stronę). Dostałam nawet wyjątkowo zgodę od obsługi na przejście z dzieckiem (choć na co dzień dorosłym wstęp wzbroniony) ale i to nie pomogło. Odpuściliśmy.
Drugą atrakcją jest plac zabaw w formie słowiańskiego grodu (Głogów ma długą i bogatą historię). Odczekaliśmy, aż wakacyjny tłum nacieszy się nowym miejscem i w pewien listopadowy, słoneczny dzień zabraliśmy Endorfinki do Grodu. Towarzyszył nam Dziadek Krzyś.
Nie było łatwo. Nawet tutaj wysokie tunele i ciemne jamy odstraszały chłopców i, pomimo naszych zachęt, z większości konstrukcji i atrakcji nie skorzystali. Bazyli wspiął się na niektóre baszty. Roszek zwiedzał partery każdej z nich. Ale i tak byłam zaskoczona, że jednak gdziekolwiek weszli :)
Jak nic musimy popracować nad sprawnością ruchową i odwagą w działaniu. Mam już nawet kilka pomysłów, jak to zrobić w domowych warunkach.
A tymczasem zobaczcie, jaki piękny oGRÓDek mamy w Głogowie!