Przyszło po cichu, przycupnęło w kącie naszego domu... Niezauważone przez nikogo, rozgościło się troszkę, mam nadzieje, że zostanie na dłużej... Strach pisać talkie słowa, bo się zapeszy... Ale obiecałam sobie, że będę z Wami uczciwa i tak samo jak smutkami, podzielę się... szczęściem...
Nie, nie wydarzyło się za wiele. Endorfinki wróciły do szkoły, więc odzyskałam jakąś część swojego niematczynego życia. Oboje z P. wzięliśmy się za swoje chore głowy. Każde z nas walczyło ze swoimi demonami smutku, strachu i zagubienia. Każde z nas musi tę walkę stoczyć samodzielnie, ale nie samotnie. Więc walczymy. Każde z nas inaczej, innymi drogami, ale postępy są.. Życie zaczyna nabierać barw i smaków. Nadal raz w miesiącu muszę się wypłakać, porozpaczać nad tym wszystkim, co przeszkadza moim dzieciom, ale już wiem, że to jest potrzebne i nie duszę tego w sobie. Nadal jest ciężko, majtki zasikane, łóżka też, nadal bałagan w głowie i w mieszkaniu. Nadal obwiniam się za wiele i nadal widzę, jak wiele jeszcze mamy do zrobienia. Ale jest lżej. Jest jaśniej.
Nie wiem, jak długo potrwa ten stan, ale postanowiłam się nim rozkoszować do upadłego.
Wysyłam Wam troszkę tych naszych uśmiechów. Oby zostały z nami jak najdłużej...
I pochwalę się nieskromnie - my, rodzice Endorfinkowi, zagramy za kilka dni pierwszy w życiu samodzielny koncert! Od razu z przytupem, bo zwykły koncert to na pewno nie będzie... :)
Zostawiam Wam tu zapowiedź koncertu i nasz ostatni utwór.
Miłego odbioru, i, być może, do zobaczenia!
Najnowszy teledysk: