wtorek, 30 kwietnia 2013

Ólik

- Kto robi muuu?

- Ówka...

- A kto robi ko ko?

- Urka...

- A kto robi chrum chrum?

- Inka...

- A kto robi miau miau?

- Otek...

- A kto robi tu tu?

- Łoń...

- A kto robi ihaaa?

- Onik...

- A kto robi hau hau?

- Iesek.

- A kto robi..

Nie zdążyłam się zastanowić, a Roszek:

- Ólik!

 

No właśnie, jakie dźwięki wydaje królik? :)

piątek, 26 kwietnia 2013

Al-Kaida

Mamy w domu swoją małą Al-Kaidę. Własną piersią wykarmiłam Małego Terrorystę, który podstępem, powoli i prawie niezauważalnie przejął kontrolę nad naszym życiem rodzinnym. Boję się wykonać jakikolwiek ruch - nigdy nie wiadomo, gdzie terrorysta uderzy. Niewinnie pakuję Roszkowi picie do przedszkola - bam! Wybucha ładunek wrzasku! Jadąc do miasta skręcę samochodem nie w tę uliczkę co zawsze - łup! Bomba eksploduje! Chłopcy słuchają Arki Noego i ulubiona piosenka dobiega końca - trach! Eksplozja! Detonacje bomb dźwiękowych następują zawsze znienacka, bez ostrzeżeń, bez ewakuacji ludności, bez uprzednich gróźb przez telefon. Zdetonować ładunek może wszystko - Terrorysta nie potrafi mówić, więc wyładowuje frustrację tylko w jeden sposób - zamachem dźwiękowym. Nasz dom to pole minowe, co rusz narażeni jesteśmy na niespodziewane erupcje wrzasku. Są ranni. Roszek bardzo się boi, jest bezradny. Nie umie się obronić przed bratem, jedyną forma ucieczki jest płacz. Ja - bezradna, rozdarta - skonfrontować się z Terrorystą czy utulić przerażonego Roszka?

Wrzask Bazyla może zadać ból. Może udręczyć, umęczyć, obrzydzić codzienność. Może przyprawić o szaleństwo i myśli złe, myśli straszne. Może zdetronizować spokój, dając w zamian ciągłą szarpaninę. Wiem już, jak krzyczy człowiek obdzierany ze skóry, choć nie powinnam tego wiedzieć. To straszny krzyk, rozdziera serce, poraża system nerwowy.

Czas najwyższy zwrócić się o pomoc do Super Niani. Niech przyjedzie z ekipą filmową, przyjrzy się sytuacji, przeanalizuje problem, da wytyczne, zmiesza mnie z błotem, ale niech COŚ ZROBI. Odcinek z Bzylem wyemitują zapewne o bardzo późnej porze, z podpisem thriller - tylko dla dorosłych o mocnych nerwach. A cała ekipa pracująca nad programem podpisze oświadczenia, że robi to na własną odpowiedzialność, świadoma zagrożeń.

My, niestety, wyboru nie mamy.

czwartek, 25 kwietnia 2013

Z punktu A do punktu B

Taka prosta niby rzecz - pokonać trzy stopnie w górę, załadować pupę w odpowiednie miejsce i hyc! z górki na pazurki! Roszek się dziś zawziął. Wdrapywał się, kombinował, wiercił, sapał.. A ja, zacieszając, uwieczniałam wysiłki:

zdjęcie0092

Punkt A zdobyty, ale jedna noga została


i nie chce ustawić się we właściwym miejscu...


zdjęcie0094


Jest lepiej: punkt A ponownie zdobyty i obie nogi razem,


ale tym razem strona nie ta, co trzeba...


zdjęcie0096


A może by tak z punktu B wdrapać się do punktu A?...


Zdjęcie0097


Nie, to nie był dobry pomysł....


Po wielu (niestety nieudanych) próbach Roszek zrezygnowany zszedł ze zjeżdżalni, złapał się rączkami za głowę i powiedział: Ajajaj...


Bzyl natomiast w tym samym czasie uczył się pilnie, jak się panieruje kotlety. W roli panierki - piasek, w roli kotleta - kocia kupa. Z przyczyn oczywistych zdjęć nie zrobiłam. Biegłam, baaaardzo szybko biegłam...

Kurs kulinarny zamieniliśmy zatem na kurs prawa jazdy. A co! Bruuuuum bruuuuum!

zdjęcie0085

zdjęcie0087

wtorek, 23 kwietnia 2013

Narkolepsja

Narkolepsja to sen nagły, niekontrolowany, pojawiający się w najmniej pożądanych momentach: w trakcie rozmowy telefonicznej, jedzenia, tańca, wybuchu śmiechu czy stosunku seksualnego. Jeden z bohaterów węgierskiego filmu Kontrolerzy cierpiał na narkolepsję  i gdy się zdenerwował, natychmiast zasypiał, nierzadko lądując twarzą w talerzu z zupą. Film świetny. Narkolepsja - niekoniecznie.

Dzieci mają podobnie. Są jak króliczki z reklamy baterii Duracell - działają, działają, aż nagle przestają, w dziwnych miejscach i pozach...

 

IMG_1324

IMG_5692

IMG_1759

IMG_5716  _MG_7179

_MG_7576

niedziela, 21 kwietnia 2013

Baje

Roszek nie ogląda bajek. On w nich bierze czynny udział. Całym sobą! Za każdym razem to Spektakl Jednego Aktora.

Roszek zna wszystkie kwestie na pamięć (nie mamy telewizji i wszystkie hity lecą z płyt). Gada równo z bohaterami, czasem tuż przed, oczywiście niewyraźnie i.. bardzo głośno. Gdy ktoś w bajce się śmieje, Roszek też, tyle, że BARDZIEJ, GŁOŚNIEJ. Emocje są ogromne. Gdy dzieje się coś niedobrego - jest krzyk, groza, są i łzy. I nie tylko, gdy jest groźnie. Czasem, obiektywnie rzecz biorąc, poczciwe sceny, gdy np. po stawie płynie czerwona kaczuszka Elmo, albo śmieci są zgniatane w śmieciarce, jest przerażenie i atak spazmów i bajkę trzeba natychmiast przewinąć lub zatrzymać. Taki thiller! A na beczące barany mamy całkowity szlaban w bajkach. Stąd takie świetne pozycje jak Baranek Shaun i Timmy odpadają..

Do dubbingu dochodzi też ruch. Roszek nie usiedzi długo na kanapie, choć raczej z niego leniuszek. Podbiega do telewizora, rzuca się na poduszki, tupta w miejscu, istny cyrk. Najchętniej stałby tuż pod monitorem (telewizor wisi na ścianie) i z tej perspektywy chłonął treści edukacyjne. Przez cały czas trwania seansu do naszych uszu dobiegają pomruki, warknięcia, sapnięcia, zaśpiewy i przeróżne inne dźwięki. Gdy bajka dobiega końca, Aktor jest umęczony, zapocony, ale bezgranicznie szczęśliwy. A po chwili podchodzi ze słodkim uśmiechem i domaga się jeszcze: Aje...

TOP TEN (a raczej NINE)  bajkowych hitów Roszka:

1. Teletubisie - bezdyskusyjnie naj! Pełne łagodności, powolne tempo, mało słów -  w sam raz dla Maluszków.

2. Mysia  - cudne, proste, kolorowe animacje, poczciwi bohaterowie.

3. Świnka Peppa - trochę dużo tekstu i treści, ale wesołe chrumknięcia świnek bezcenne.

4. Poko - szalony pies Minus i jego Pan. Świetna, tradycyjna animacja lalkowa.

5. Świat Elmo - czerwony stworek z Ulicy Sezamkowej w każdym odcinku opowiada o jakimś przedmiocie lub zjawisku.

5. Luluś - zajączek artysta i biedroneczka Kropka uczą dzieci, jak narysować różne przedmioty.

6. Pszczółka Maja - kolory szarobure, taśmy pełne szumów, dźwięk kiepski, a chłopcy wpatrzeni jak w obrazek! Nieśmiertelna!

7. Na tropie - Kubuś, Tygrysek i Tośka zamieniają się w małych detektywów. Magiczny świat Kubusia Puchatka po liftingu.

8. Baby Tv - bardzo fajne, krótkie filmiki dla Maluszków.

9. Klub Myszki Miki - jak dla mnie zbyt jaskrawe kolory, ale chłopcom podoba się muzyka i postacie.

Niestety Reksio i Krecik nie przypadli do gustu.

A ja już się nie mogę doczekać Muminków i klasyki Disneya :)

piątek, 19 kwietnia 2013

Sielanka

Wiosna zadomowiła się na dobre, więc zainaugurowaliśmy sezon hamakowy. W naszej rodzinie od paru lat to ŚWIĘTO. Hamak to nasza Świątynia Dumania, główny Relaksator i Miejsce, W Którym Świat Wydaje Się Piękniejszy. Roszek hamak uwielbia. Bujałam się dziś z Bzylkiem i tak naszło mnie na wspomnienia...

A wszystko zaczęło się, gdy dawno, dawno temu mądre ręce Dziadka Leszka zasadziły tuż obok domu dwa modrzewie. Drzewka pięknie urosły. I czekały. Gdy byłam mniej więcej w szóstym miesiącu pierwszej ciąży, szyjka macicy nieznacznie się skróciła i ginekolog zalecił zwolnić tempo życia (a głównie dreptania kaczym chodem) na rzecz polegiwania (raj dla Leni takich jak ja). I wtedy Mąż Mój Ukochany podarował mi prezent niezwykły, do dziś chyba najlepszy, jaki dostałam - hamak właśnie. I się zaczęło... Trzeci trymest ciąży przemieszkałam (niczym ekolog walczący z wycinką drzew) na  tym pasiastym kawałku płótna. Spałam na nim, jadłam, rozmyślałam, czekałam. Na tym hamaku przeczytałam trzy tomy Władcy Pierścieni. Tak jak Frodo, wyruszałam do Mordoru, nie wiedząc, co mnie czeka. Drużyna Pierścienia zmagała się z okrutnymi Uruk-hai, a nasza - ze strachem przed nieznanym. Frodo dzielnie dźwigał swoje brzemię, a ja - swój ciężki brzuch pełen złowrogiego napięcia. Na hamaku nie wylegiwałam się sama - towarzyszył mi Fuks, pies przybłęda, który pojawił się znikąd, i tak jak przyszedł, tak też zniknął pewnego dnia. Ale cośmy się pobujali razem- to nasze!

Tak, to był piękny czas. Ukołysana, zwinięta jak w macicznym kokonie, czułam się bezpieczna, ładowałam akumulatory na to, CO NIEUNIKNIONE. A potem hamak stał się radosnym placem zabaw dla małego, wesołego Chochlika, który podbił wszystkie serca. A potem do Chochlika dołączył Mały Wrzaskun. I tak się bujamy, kołyszemy, wśród zieleni, treli ptaków. Taka nasza mała, prywatna Sielanka.

Zapraszam na nasz hamak:

IMG_3081

IMG_3059

baf041ffcc

IMG_5985

IMG_5984

IMG_6255

IMG_6266

_MG_9082

IMG_7200

IMG_5155

Zdjęcie0068

Zdjęcie0071

db03899e62

IMG_8668

IMG_8704

IMG_8693

IMG_8383

_MG_1621

IMG_1314

IMG_1323

_MG_4551                    _MG_0736

A na koniec sielankowej historii sielankowy film o Miłości Wielkiej Odwzajemnionej:

wtorek, 16 kwietnia 2013

Repertuar

Codziennie około 21 chłopcy lądują w łóżeczkach. Codziennie, jak za dotknięciem magicznej różdżki, zmieniają się w wilkołaki i wyją do księżyca. A gdy już wycie osiąga stan krytyczny, na scenę wkraczam ja. Gasimy światła, odpalam gitarę i jadę kawałek po kawałku. Obowiązkowo Dom Nauki Wrażeń Lenny Valentino, Hyperballad Björk i Use somebody Kings of Leon. Stałym punktem programu jest też piosenka Tylko Illusion. Czasem uda mi się jeszcze przemycić Eye of the needle Divine Comedy, Smells like Teen Spirit Nirvany, i jeszcze coś z ukochanego Radiohead. Moje wydzieranie się ewidentnie chłopcom nie przeszkadza, więc korzystam z ich cierpliwości, wyżywam się. Tak, wygląda na to, że przy dzieciach rozkwitam wokalnie i artystycznie.


Niestety dzieci mają to do siebie, że lubią stałość. Stałe pory karmienia, spania, zabawy, odpoczynku, te same wierszyki i bajeczki. Obowiązuje też stałość repertuaru. Ku mojej rozpaczy - od trzech lat niezmienna. Rzyg. W tej materii obaj są wyjątkowo nieugięci. I światełka w tunelu jak na razie ni widu.

niedziela, 14 kwietnia 2013

Nauka

Dziś Roszek nauczył się nowego słowa: LAS.

Empirycznie.

Bzylek natomiast nauczył się, że jak się szybciutko ucieka pod górkę, to Mama nie ma siły gonić i odpuszcza pościg. Na szczęście Tata miał siłę i nie odpuścił.

_MG_7492

_MG_7499

_MG_7401

_MG_7518

IMG_7337

_MG_7376

piątek, 12 kwietnia 2013

Trzy magiczne literki

Dziś w pocie czoła zdobyłam trzy magiczne literki, które postawione przed moim nazwiskiem czynią ze mnie fachowca - specjalistę wysokiej klasy. Cud miód malina. Dziękuję za brawa i owacje.

Roszek tak bardzo wyluzował na czas mojej obrony, że przespał w przedszkolu dwie godziny. Co się będzie chłop stresował..

 

A teraz mały konkurs:

Do czego przyda się Magister? A zwłaszcza Magister Sztuki?

 

Odpowiedzi proszę słać na adres: bezrobotny@humanista.pl

czwartek, 11 kwietnia 2013

Femme Fatale

Wiosna, jak krnąbrna kochanka, kusi słońcem, zaraz chluśnie w twarz deszczem, potem znowu się przymila śpiewem ptaków, żeby jednak ostudzić zapały adoratorów nocnymi przymrozkami. Tak, to zdecydowanie Femme Fatale...

No nic. Ja, jako kobieta, jestem odporna na takie zaloty. Wyposażyłam dzieci w kaloszki, siebie w tonę proszku do prania, drewniany domek do ogrodu zamówiony. Czekamy.

Codziennie rano, gdy jedziemy "na uczelnię", chłopcy cierpliwie wysłuchują w samochodzie duetu pt. Mela Koteluk i Mama. Bazyli czasem się dołącza. Na razie nikt nie ogłuchł i na drodze nie zginął.

A przedszkolne życie Roszka kwitnie, jest ulubieńcem dzieci. Dziś rozkosznie zasnął pośród gwaru biegających brzdąców. Czuje się tam bezpieczny. Bzylek też jakiś spokojniejszy - nareszcie ma mamę troszkę tylko dla siebie.

A jutro.. Szanowni Czytacze, proszę jutro trzymać kciuki lub wysłać telepatycznie ładunek pozytywnej energii w moim kierunku, tak około 12.30..

Kto wie, o co chodzi - bomba!

Kto nie wie, ten.. trąba!

wtorek, 9 kwietnia 2013

Przemoc medyczna

Test na matczyną intuicję i inteligencję - oblany. I to z przytupem.

Rano, zamiast zawieźć Roszka do przychodni, gdzie nasza Pielęgniarka Czarodziejka wkłuwa się bezbłędnie w Rroszkową żyłkę za pierwszym razem, podkusiło mnie, coby pobrać krew w szpitalu, bo mamy tam też inne badania do zrobienia. Zachciało mi się upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Błąd. Duży błąd. Po dwóch próbach, gdy Roszek był już sino-blady od wrzasku, po 10 minutach wiercenia mu wbitą igłą pod skórą w poszukiwaniu krwi, skapitulowałam. Nie zgodziłam się na kolejne eksperymenty pt. A może teraz się uda?

Nie - nie należę do grona Matek, które na samą myśl o pobieraniu krwi u dziecka mają mdłości i uważają, że ich dziecko tego nie przeżyje. Potrafię zacisnąć zęby "dla dobra sprawy", trzymać szarpiącego się Roszka, aż ręce zbieleją. Potrafię, "dla dobra sprawy" skazać Go na chwile cierpienia. Każdy nasz pobyt w szpitalu obfituje w takie małe traumy - Siostry dziurawią Roszka jak sito. Ale dziś coś we mnie pękło.

Na szczęście Roszek jest dzieckiem nad wyraz pogodnym, o każdym akcie medycznej przemocy zapomina natychmiast po wyjściu z gabinetu. Ja niestety nie. Pochlipałam w aucie pół godziny. Pokalałam się przed Mężem Najwspanialszym. Zdetronizowałam siebie jako Matkę, oplułam, przeżułam i wyplułam.

A potem Cudowne Przedszkole odczarowało nasz poranny zły sen.

Do Pani Profesor pojechałam bez wyników.

I nic się nie stało, Polacy, NIC SIĘ NIE STAŁO!

poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Fe, Mamuśka!

Ogłaszam wszem i wobec, iż sezon na kąpiele błotne uważam za rozpoczęty. Bzylek poczynił honory otwierającego i wytaplał się po pachy.

Roszek natomiast zainaugurował pobyt w przedszkolu. Co to była za radość! Może tym razem pochodzi dłużej niż 2 tygodnie czyli nie pochoruje się i nie wezwą nas do Łodzi. Bo do tej pory zawsze któraś z tych opcji krzyżowała nam plany.

A jutro przed przedszkolem czeka Roszka mała kłujka. Musimy na cito zrobić hormony, bo wieczorem mamy wizytę u Pani Profesor. Od Tarczycy tym razem. To już najwyższa pora na mały remanent w tej kwestii.

Tak na marginesie: poproszę o oklaski dla Super Mamuśki, Która Załatwiła Dziecku Dodatkowe Atrakcje W Postaci Cotygodniowego Kłucia Łapki. Ano tak, niechlubna moja w tym zasługa, że jutro Roszek będzie wył z igłą wbitą w rączkę. W poprzednim tygodniu już przez to przechodziliśmy. Ale ja, w swej obłędnej genialności, zapomniałam wykupić dwóch badań płatnych na wspomniane hormony tarczycy o dziwnej nazwie FT3 i FT4. I czeka nas powtórka z rozrywki. Mea Culpa. Fe, Mamuśka!

 

_MG_721roś

Zdjęcie0075

 

 

sobota, 6 kwietnia 2013

Refleksyjnie dziś

W muszelkach Twoich dłoni
Ocean śpi spieniony
Więc przystaw je do ucha
I słuchaj, słuchaj


A gdy otworzysz dłonie
Na każdej białej stronie
Zobaczysz mapę życia
Więc czytaj, czytaj


A dłonie tak bezbronne
Unosi życia prąd
Jak białe brzuchy ryb
Gdy gna je wodna toń


Ławice białych śladów
Ktoś był i walczył z nurtem
A teraz gna w niepamięć
Wciągany w wiry kutrem


Więc mocno ściskaj pięści
Jak gdybyś chciał na krótko
Zatrzymać małe serce
Co jest jak chwiejna łódka.


/muz. Grzegorz Turnau


sł. Jacek Cygan/



Ta kołysanka jest piękna (zachęcam do wysłuchania na YouTubie).

I smutna.

 

Zawsze czułam, że to, co prawdziwie piękne, ma też w sobie smutek.

Dokładnie to chciałabym powiedzieć moim Synkom.

I taka jest Miłość do nich.

Nie cukierkowo słodka jak z reklamy margaryny.

Nie patetyczna jak hymn o miłości.

Nie romantyczna jak "Przeminęło z wiatrem".

 

Jest czasem smutna, bo muszę się mierzyć ze swoją małością.

Jest czasem smutna, bo bezradna w obliczu choroby i cierpienia.

Jest czasem smutna, bo wszystko przemija.

Jest piękna.

 

To był dobry, dobry dzień...

piątek, 5 kwietnia 2013

Relanium

Wszyscy czekają na Wiosnę. Powitalne delegacje z mirrą, kadzidłem i złotem, festyny trzydniowe, kolorowe jarmarki, honorowe obywatelstwa miast i miasteczek - to wszystko czeka w gotowości, byle tylko zechciała już zaszczycić nas swą obecnością. Już ją słychać - od paru dni w naszej sielskiej wsi ptaki świergolą jak szalone.

A ja się Wiosny boję.

Tak, boję się,. Dziś Roszek uświadomił mi, dlaczego.

Wróciliśmy z odwiedzin u Prababci i Wujka. Bzylek smacznie chrapał w aucie, więc pozwoliłam Roszkowi na obchód domostwa. Natknęliśmy się na kałużę. Kałużkę niewinną, malutką. Roszek zabrał się do taplania, pobiegłam po kalosze. Uf, teraz może się chlupać do woli. I tak też było. Dziecko szczęśliwe, ja niemniej. Do czasu... Przez niekończącą się zimę zapomniałam już, że mój Synek ma pewną przypadłość, z którą walczę od 1,5 roku i efekty są... żadne. Otóż Roszek siada w kałuży. Pupą. W ciągu 15 minut zrobił to 3 razy. O 3 za dużo. Bańka mojej szczęśliwości pękła natychmiast.

Czuję się oszukana. U nas nie będzie sielsko tej wiosny. Te tony śniegu dookoła zmienią się w hektolitry wody, a ta, wsiąkając w ziemię sprawi, że nasz domek będzie samotną wysepką pośród błotnej zupy. Roszek w tej materii wydaje się być zaimpregnowany na jakiekolwiek zakazy - jakbym mówiła po chińsku lub w jakimś egzotycznym dialekcie. Nie pomogą kalosze, kombinezony, parasole. Pozostaje nam jedynie strój do nurkowania. Ale na to jest za zimno. Oczami wyobraźni widzę, jak błotna maź zalewa naszą codzienność, złowrogo zatykając mi dziurki od nosa.

 

Podobno dzieci dzielą się na te czyste, i na te szczęśliwe.

A jak dzielą się ich Matki?

Na te po Relanium i na te jeszcze przed?

środa, 3 kwietnia 2013

Przemoc typu audio

Z Bzylową infekcją skutecznie rozprawia się Augmentin.

Roszek za to rozprawia się z Bzylem, który ostatnimi czasy stał się nieznośnie nieznośny (czyt. Wrzaskun). W związku z zaistniałą (bardzo uciążliwą, szczególnie dla uszu) sytuacją, Roszek opracował dwie metody radzenia sobie z przemocą typu audio.

  1. Stanąć vis-à-vis brata, w pozycji dokładnie takiej, jak posągi z Władcy Pierścieni (obrazek poniżej). Siłą woli odepchnąć falę dźwiękową/wyczarować barierę dźwiękoszczelną/unieszkodliwić Wrzskuna.

  2. Rozpłakać się.


posągi 1

Szczególnie pierwszy sposób w wykonaniu Roszka wygląda bajecznie :)

Na razie jednak ani jeden, ani drugi nie działa.

Prace badawcze trwają...

 

***

Uwaga! Pilnie poszukiwana kapsuła dźwiękoszczelna do przechowywania dziecka (konkretnie Bzyla) w momentach krytycznych (konkretnie przez większość dnia). Może być używana. Tanio kupię.

Kontakt: desperat@wychowacdzieckoiprzezyc.pl