Roś dziś zdecydowanie nie w sosie. Może to przeziębienie, które podstępnie zakradło się w nasze skromne progi? Może hormony tarczycy? Może nadmiar wrażeń z przedszkola? Może niskie ciśnienie? Może.. jest głębokie i szerokie... A jedyną artykulacją niezadowolenia ze strony Roszka jest meczenie kozy. Koziołek Matołek - chodzi i meczy:
mee, mee, mee... I doprowadza nas tym do szewskiej pasji.
Jakiś okrutny regres widzę u Roszka. Niby panie terapeutki chwalą: że pięknie pracuje na zajęciach, że coraz ładniej i więcej mówi, że robi postępy.. Ale w domu Roś zamienia się w małego bobasa - interesują Go tylko bajki i grająco-świecące zabawki. Zero współpracy. Komunikatywność nikła. Zdenerwowany buczy jak niemowlę:
aaa, aaa, aaa. I meeeczy.
Wkładanie rączek do buzi stało się w Roszka wypadku obsesją :( Jest wiecznie ośliniony, pooblepiany brudami, rączki pomarszczone, lepkie... Nie wytrzyma ani minuty bez rączki w buzi. Gryzak w jego paszczy jest tak intensywnie sponiewierany, że tylko czekam, kiedy go przegryzą Roszkowe ząbki. I tak oto nasz duży, bo już 4 i pół letni (od dziś!) chłopczyk pod choinkę dostanie... zestaw gryzaków. Smuci mnie to. Przygnębia. Przygniata.
Spełnia się ta złowroga przepowiednia, która od dawna przebrzmiewała w zakamarkach mojej głowy: gdy tylko przeniosę ciężar uwagi z Roszka na Bzyla, ten pierwszy się odpłaci. Regresem.
Bzyl - raz lepiej, raz gorzej. Zbieram się, by opisać Wam dokładnie o-co-chodzi-z-tym-jego-autyzmem. Jak się zbiorę to napiszę. Może boję się, że to będzie kolejna samospełniająca się przepowiednia? Brrr. Chyba i tak jest już pozamiatane.
***
Biorę się sama ze sobą za bary. Codziennie. I ani moja ciężka waga fizyczna, ani ociężałość psychiczna w ostatnich czasach mi w tym nie pomagają. Nabieram głęboki haust powietrza i znowu idę na dno. Jak młody wieloryb - uczę się coraz dłużej radzić sobie w głębinach bez życiodajnego tlenu.
Gabarytowo i z usposobienia z Mamy Muminka przeistaczam się w Bukę.
I tylko P., najjaśniejsza gwiazda w tej mojej smutnej galaktyce, nie traci dystansu. Jego komentarz do dzisiejszych humorów Roszka:
Co chcesz? Dojrzewać zaczął...