poniedziałek, 5 sierpnia 2013

5 August, 2013 14:52

Wyprane maskotki suszą się na oknie, czekają na Rosia. My snujemy się, to tu, to tam, okaleczeni, z ciągłym brakiem, tęsknotą i strachem. Roś umęczony, przywiązany, śpi nieświadom grozy sytuacji. Łzy kapią. Na siłę przywołuję jasne myśli: da radę, wyjdzie z tego, potrzeba czasu.. Ale skurczybyk pesymista we mnie nie śpi i mąci... Nikt nie obiecywał, że będzie łatwo. Zwykła nasza codzienność domowa wydaje się teraz bezcennym darem, który utraciliśmy. W głowie milion pytań bez odpowiedzi: czy płuca były niedoleczone, zbyt słabe, zainfekowane? Roszku, tak tęsknimy, tak chcielibyśmy Cie przytulić i powiedzieć, że już po wszystkim, że to był tylko zły sen.. Tylko jak się obudzić?

3 komentarze :

  1. Na wszystko trzeba czasu. Mały łobuz chce się teraz trochę polenić, poodpoczywać, nabrać sił na nowe życie z naprawionym serduszkiem. Wy też nabierajcie sił, bo jak wrócicie do domu i Rosiu pokaże na co go stać, jak już jest dotleniony i naprawiony, to czasy ciszy i spokoju nie wrócą (a jestem pewna, że tak właśnie będzie, że będzie dobrze). Ściskamy!

    OdpowiedzUsuń
  2. Madziu dajcie sobie czas.Ja tez na własnej skórze przekonałam się że nie tyle straszna jest operacja co przebieg po niej ... Ale Rosiu walczy i na pewno będzie dobrze.Tylko ten czas ... Trzeba przetrwać.Kochani dacie rady - jestem pewna.Ja walczyłam okrągły rok :) Nie obejrzycie się a zaraz znów będzie ta kochana codzienność i Rosiu już bez wizji operacju szczęśliwy będzie bawił się jesiennymi liśćmi :) Ściskam Was i całym sercem jestem przy Was :):):)

    OdpowiedzUsuń
  3. Trwam na tym posterunku z Wami, kciuki wciąż mocno zaciśnięte!!!!

    OdpowiedzUsuń