poniedziałek, 12 sierpnia 2013
Bohater
Kiedy przychodzą czarne myśli myślę o Roszkowym Serduszku. Od początku miało pod górkę. Nierozwinięte tak, jak trzeba, z trzema wielkimi dziurami, zwężoną tętnicą i jedną zastawką zamiast dwóch, ciągle biło, choć było Mu ciężko. A potem, jakby tego było mało, zrobiono Mu straszne kuku: zatrzymano (!), odłączono od krwio obiegu, rozpłatano, poharatano, powycinano, połatano, popreparowano, zaszyto, porażono prądem by znów podjęło pracę i podłączono na powrót na swoje miejsce. Kto normalny by to wytrzymał?! A Ono zaczęło bić! I bije równiutko, nieprzerwanie, nie robiąc żadnych "numerów". A przecież mogłoby powiedzieć: "Jak wy mi tak, to ja się nie bawię! Mam dość, sami sobie radźcie". Tak.. Skoro ten mały organ się nie poddał, to ja tym bardziej nie mogę.
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(
Atom
)
Nie możesz. I powiem więcej - w tej historii bohaterów jest więcej. Roszek, Mama Roszka, Tata Roszka, Bzyl... :*
OdpowiedzUsuń