piątek, 9 sierpnia 2013
Mamy czas
W strugach deszczu, pośród błyskawic i grzmotów P. odpalił silnik i odjechał. Wraca teraz - do Bzylka, do pracy, do pozornej normalności. Z ciężkim, tęskniącym sercem. Zostaliśmy sami - Śpiący Królewicz i ja. Z kury domowej stałam sie masażystką i masuję co pół godziny to ukochne, bezwładne ciałko. W walce z odleżynami na razie przegrywamy 0-1: jedna za uszkiem już jest. Czeka nas teraz długi i powolny proces. Czekamy, aż Roszek przestanie drenować (z klatki wychodzą Mu dwa dreny, którymi odprowadzane są płyny i krew z serca na zewnątrz). Gdy odłączą Mu dreny przyjdzie czas na wyłączenie leków zwiotczających. Wtedy z kolei będzie można powoli zmniejszać wentylację na respiratorze, żeby Roś coraz bardziej oddychał sam (teraz 50% On, 50% respirator). I jak już w większości będzie oddychał sam, to spróbują Go odłączyć. Jeśli da radę na własnym oddechu to przejdziemy na kardiochirurgię i tam będzie dochodził do siebie. A jeśli nie poradzi sobie z oddechem to znowu respirator. Aż do skutku. Tak więc plan jest prosty, ale dla cierpliwych. Śpiewam Rosiowi Arkę: "Mamy czas, mamy czas, mamy czas, czas nie goni nas..." Dobranoc Królewiczu!
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(
Atom
)
Pikanie monitorów i respiratorów jest jak gra. Muzyk najpierw zaczyna mocno wzbudza wiele emocji, a potem się uspokaja koi jest rytm ... puki rytm póty dobrze ...
OdpowiedzUsuńMagdo, sił dla Ciebie, dla Waszej rodziny. Pokonaliście już szmat drogi. Życzę, aby była to ostatnia prosta. ściskam, przytulam, myślę o Was :*
OdpowiedzUsuńMadziu 50 na 50 to i tak jest dobrze :) Czytam Twoje wpisy i oczami wspomnień widzę siebie patrzącą na Gabryśkę uśpioną,malutką pod masą rurek i aparatur.Myślę o Was w każdej godzinie Kochana.Na odlezyne tak jak już pisałam zasugeruj im tlen.Ściskam ciepło razem z Gabuśką która siedzi teraz z wywalonym jęzorem i gapi się w monitor - jakby rozumiała :) Buźka!!!!
OdpowiedzUsuń