poniedziałek, 26 sierpnia 2013
Jak burza
Od 7 rano siedzę przy Rosiu. Rano słowa pana doktora: "wydzieliny nadal jest dużo, to jest nadal walka". W czasie obchodu zdziwiony głos Ordynatora: "Ale Konieczny się poprawił!". Po południu już inna pani doktor: "Idzie jak burza. Tak szczerze, to wszystkich nas zaskoczył". Tyle od lekarzy. A Roś.. Hm.. Świadomość wróciła, a większość uniedogodnień w postaci okablowania i maski z tlenem została. Jest płacz, jest bunt - ale jak na Roszka przystało - w śladowych ilościach. Ratujemy się książeczkami, bajeczkami, muzyką i snem. Serce drży z radości ale, cicho sza, euforię zostawiam na potem :-).
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(
Atom
)
Super, bardzo sie cieszymy :)
OdpowiedzUsuńtaki to Roszek nasz dzielny :)
OdpowiedzUsuńWspaniale czytać takie wieści! Ucałowania dla kochanego Roszka!
OdpowiedzUsuńByłam dziś na koncercie liry korbowej i pieśni dziadowskich w przepięknej małej cerkwi na Roztoczu. Jako scenografia wykorzystane były prześcieradła z malunkami przedstawiającymi różne części ludzkiego ciała. Nie były to jednak zwykłe rysunki anatomiczne, bardziej "metafizyczne". I tak na przykład w ludzkiej głowie mieszkała Trójca Święta z ikony Rublova, a w płucach mieszkał jakiś inny święty. Od razu oczywiście pomyślałam, że mógłby taki święty zamieszkać na chwilę w roszkowych płuckach. A potem wracam do domu, otwieram bloga i czytam te fantastyczne wieści :D
OdpowiedzUsuń:-) cudownościowe ucałowania dla Rosia i Jego najwspanialszej Mamci :-)
OdpowiedzUsuń