środa, 7 sierpnia 2013
Cichosza
Próbowali dziś odłączyć Roszka od respiratora. Nie dał rady. Wobec tego dostał leki zwiotczające. To Jego fikanie było zbyt niebezpieczne, mógł sobie wyciągnąć rurkę intubacyjną. A więc nasz Tygrys został ujarzmiony. Zamknięty w swoim ciele, niby śpi. Od dziś ciało Go nie słucha, nawet mlasnąć nie może. Boimy się odleżyn - dopóki brykał nie groziły Mu. Nie wiadomo ile to potrwa: tydzień, miesiąc.. I znowu strach przesłania nadzieję, choć to dopiero 4 doba pod respiratorem, 5 po zabiegu. Bezradność.
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(
Atom
)
Małemu dziecku odleżyny(ale może nie powstaną) szybciej się goją?
OdpowiedzUsuńKażdy dzień jak wzburzony ocean, Siacho przesyła Wam małą tratwę!
Ciężko na sercu. Przytulam mocno, nie tracąc nadziei.
OdpowiedzUsuńTrzymamy kciuki za Tygrysa i za Was! Cały czas jesteśmy z Wami! PS Tygrysy to bardzo waleczne istoty :-)
OdpowiedzUsuń...nie ma Mickiewicza i nie ma Miłosza....ale Roszek jest i dużo ludzi moooocno trzyma za niego kciuki!
OdpowiedzUsuń