piątek, 11 kwietnia 2014

Cuda manualne

Podobno na terapii z Roszkiem dzieją się cuda. Uwielbia lepić w ciastolinie (!), z rozkoszą wkłada rączki w miski pełne suchego ryżu bądź kaszy. Podobno uwielbia stymulację dłoni (!)...

Rozochocona zapewnieniami pań terapeutek, otrząsnąwszy się z początkowego niedowierzania, podsunęłam dziś Rosiowi michę pełną suchego ryżu. Bo odtąd nasz świat się zmieni - Roś rozwinie nieprawdopodobne zdolności manualne i będzie malował miniaturowe obrazki na  malutkich ziarnkach fasoli czy coś w tym stylu.

Wzdrygnął się - jak zawsze.
Cofnął rączkę - jak zawsze.
Wrzasnął - i już Go nie było.

Zostałam sama, z michą szeleszczącego ryżu i smutnym przeświadczeniem, że widocznie niegodnam bycia naocznym świadkiem owych manualnych cudów.

Albo paniom pomyliły się dzieci :)



1 komentarz :

  1. :D dlatego lubię czasami mieć rodziców na terapii:) ryż nie przeszedł w domu? może fasola mu się spodoba? czarno-biała.

    OdpowiedzUsuń