No i mamy zonka. Sytuację patową. Ślepy zaułek.
Gdy Roś jest zły, coś idzie nie po jego myśli, wydaje z siebie stęk: yyyy. Takie kosmiczne zawodzenie. Znudzony życiem lament. Ani to głośne specjalnie, ani nachalne. Irytujące lekko, acz do zniesienia.
Od kilku dni Bazyli tych Roszkowych kwików nie trawi. I rusza na brata z podniesioną lancą. Łubu dubu - wali na łeb, na szyję (częściej niestety na łeb). Do rękoczynów dochodzi nawet podczas jazdy autem, gdy, nieopatrznie, zamontuję foteliki chłopców zbyt blisko siebie.
Bazyla stanowisko w tej kwestii jest kategoryczne: na kwęki i zawodzenia brata zgody nie ma! A każdorazowemu yyy brata towarzyszy przemoc fizyczna i audio, bo wrzaskiem Bzyl komunikuje, że tolerancji w tej materii nie uświadczysz.
Więc chodzimy na palcach, by Rocha nie drażnić, a co za tym idzie - Bzyla.
Ślepa kiszka.
Proszę się nie dziwić zapewne ale oczywiście przypominam, że chłopców znam tylko z opisów, Bazyli może być nadwrażliwy słuchowo. My w szkole stosujemy(zresztą nie tylko my to pomysł podpatrzony:)) takie słuchawki wytłumiające dla pracujących na budowie. Powinna je Pani dostać w Castoramie czy innym sklepie z materiałami budowlanymi. Taki pomysł:). Pozdrawiam mama Pana na K :)
OdpowiedzUsuńA i jeszcze jedno. Można popytać terapeutów, terapeutę SI, pogrzebać na Internecie jest tego trochę na ćwiczenia na nadwrażliwość słuchową. Przypominam, że Bazyl może nie tolerować pewnego rodzaju dźwięków i do tej pory mogło być to niezauważalne
OdpowiedzUsuńSiacho podobnie, jak czasem Tata-Piotr: pełna afirmacja "ślepej kiszki"
OdpowiedzUsuń- Biją się? Wreszcie! To normalne...
Dlaczego dla nas, Magdu, dlaczego dla nas, to całkiem NIENORMALNE?!
"Jest inny świat, tak wiem, gdzieś tu, nie za górami...po prostu on jest tu"