Bazyli nie mówi. Nic a nic.
Gaworzy po swojemu ale intencjonalne to nie jest. Sylabą di di di wyraża i radość, i złość, i smutek. Nadzieja na słowa ciągle jest - wielu autystów zaczyna mówić koło czwartego, piątego roku życia - ale potrzeby coraz większe, a środków wyrazu brak. Do tej pory Bzyl posługiwał się skromnie gestami: czasem pokazał palcem, co chce, potrafi też pokazać jeszcze. Ale to dużo za mało, by bez frustracji dogadać się choćby z Mamą. A co dopiero z resztą świata.
I nareszcie jest decyzja! Panie terapeutki zadecydowały, że Bzyl jest już gotowy by rozpocząć komunikację za pomocą obrazków. Więc dostałam zadanie - obfotografować przedmioty "pierwszej potrzeby": jedzonko, kubek, zabawki. I będziemy Bzyla uczyć, że zamiast bić, krzyczeć i czekać, aż się domyślą, można spokojnie podać Mamie konkretny obrazeczek i dostać to, czego się pragnie.
Podekscytowana jestem bardzo, bo to wielki krok do zmniejszenia codziennej dawki frustracji, jaką funduje nam autyzm. A jak do Bzyla dotrze, jaką ma moc sprawczą, mogąc wybierać obrazeczki i precyzyjnie domagać się tego, czego faktycznie chce, to jest nadzieja, że ruszy mowa. Bo będzie chciał więcej i więcej i więcej...
Zdaje mi się, że wielką frajdą w byciu człowiekiem jest możliwość wymiany myśli, poglądów, informacji. Takie randez-vous z Innym.
Czas wyciągnąć Bzyla z klatki samotności. Niech pokaże, co Mu w duszy gra!
Pani MAGDO,obrazki,piktogramy to są sposoby komunikacji poza werbalnej WARTO spróbować.Na pewno będzie i lepiej i ciekawiej.A PANI jest BOSKA w nowych WYZWANIACH
OdpowiedzUsuńsuper :-D - u nas najpierw byl uproszczony migowy , potem obrazki i talker , a potem mowa :-) - zycze wam z calego serca , zeby jak i u nas okazalo sie , ze komunikacja sie jednak oplaca :-))))
OdpowiedzUsuń