czwartek, 4 września 2014

Dzieci specjalnej troski

Poszło gładko jak po pupci niemowlaczka. Chłopcy nowe przedszkole przyjęli jak najzwyklejszą w świecie rzecz - chodzą chętnie i radośnie, wracają w podobnym tonie.

Oczywiście wstępne ustalenia uległy nieco zmianie - na razie 5-cio osobową grupą dzieciaczków specjalnych zajmują się dwie Panie po pedagogice specjalnej i z doświadczeniem "w branży". I już są wielkie plany: odpieluchowanie, nauka samodzielności, nauka posłuszeństwa. Codziennie przez 3 godziny grupa specjalna ma specjalne zajęcia w specjalnej sali. I to mnie cieczy, i na tym mi zależało.

Moje dzieci są specjalne - nie boję się tego słowa. I potrzebują specjalnego traktowania, specjalnych warunków. Sformułowanie "dzieci specjalnej troski" jest bardzo na miejscu :) Bo to jest troska SPECJALNA - mega duża, mega ciężka, i mega wzruszająca.

Na brzmienie tego słowa wielu cierpnie skóra. Bo kojarzy się cierpko. Z czymś niewydarzonym, zaślinionym, obcym. A znaczenie słowa specjalny (za Wikipedią) jest magiczne -  mający szczególne, wyjątkowe właściwości.

O tak... Endorfiny wypisz, wymaluj!




UWAGA! UWAGA!
W związku z uwagami, że w endorfinkowej galerii bida piszczy, że aż uszy puchną, postanowiłam wreszcie wrzucić to i owo. Więc kto spragniony pięknych, endorfinkowych lic - zaglądać :)

3 komentarze :

  1. Ja muszę się przyznać nie lubię tego określenia. Jako pedagog specjalny:), pracujący w szkole specjalnej:) z dziećmi specjalnej... i mama dziecka specjalnej... mam dość tej specjalności. Dzieci jak każde musi być posłuszne , pozbyć się pieluch , chodzić do szkoły, przedszkola itd. to nic specjalnego. Muszą mieć tylko stworzone specjalne warunki ale one same są wyjątkowe. Buźka Endorfinki od Kajtka i mamy

    OdpowiedzUsuń
  2. A mnie już tak pejoratywnie zakotwiczyło się w głowie to określenie "specjalnej troski" (bo litość, bo patetycznie, bo z charakterystycznym, niedefiniowalnym ładunkiem emocjonalnym) że nieszczególnie lubię. Choć rozumiem podstawy znaczenia. Osobiście mówię o Julku, że niestandardowy jest, nie wypaczając - mam nadzieję - tej specjalnej opieki, której wymaga. ;)
    Cieszę się wielce, że przedszkole podeszło chłopakom, że tyle zajęć i planów.
    PS Zdjęcia w galerii zachwycające. Tylko im jakoś nie po drodze z tym ładunkiem trudów macierzyństwa. :)) Takie słodkie, brykające chłopaki z nich wychylają się. :) Piękni są w tej swojej nieprzewidywalności!

    OdpowiedzUsuń
  3. To fajnie Madziu że umiesz tak mówić o Chłopcach.Ja pamiętam jak nie potrafiłam na początku wydusić że Gaba ma zespół Downa.A teraz mówię szczerze,otwarcie bo się nauczyłam,przyzwyczaiłam.oswoiłam rzeczywistość.Fajnie,że macie takie przedszkole dla Chłopców.U nas nie jest tak kolorowo i nikt Gaby nie chce,a bo nie chodzi bo dupa maryni ... Ale ma zajęcia w domu więc osamotniona nie jest.Mam nadzieje że uda Wam się zejść z pieluch :) Znam ten problem - Gaba wali notorycznie,Bartek zaczyna już mówić ze chce siku więc jest szansa na odpieluchowanie chociaż jednego :) Ściskam Was serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń