Jedna z tych rzadkich chwil, gdy siedzimy sobie w salonie (P. i ja), bez towarzystwa dzieci. Rozmawiamy.
Nagle z impetem do pokoju wkracza Roś, bardzo zaaferowany, i już od drzwi wyciąga przed siebie rączkę i wskazuje na mnie palcem:
- Mama.
I zaraz na P.:
- Tata.
Tak, Roszku, zgadza się. Mama i Tata.
I tak kilkanaście razy dziennie. Jakby nie mógł się nadziwić, że nas ma.
Albo ćwiczy, kto jest kto, żebyśmy Mu się nie pomylili przypadkiem :).
A potem pytam:
- A ty kto jesteś?
- Oś (Roś) albo Oszek (Roszek).
- A tam kto jest?
- Lili (Bazyli).
Mama, Tata, Oś, Lili.
Mikrokosmos.
Po prostu pełnia. Wasza prywatna, rodzinna pełnia :) Mata, Tata, Oś i Lili. Tak miało byc i tak jest!
OdpowiedzUsuńps. w nawyk mi to weszło, pierwszy łyk porannej kawy zawsze z toastem "za zdrowie Groszka" ;)