Chłopcy wyregulowali odbiorniki i idealnie zsynchronizowali się w kwestii spania. Śpią "na zakładkę" czyli gdy pierwszy śpi, to drugi JESZCZE nie, a gdy ten pierwszy już nie śpi, to drugi JUŻ tak.
Wszystko, co się wydarza, zostawia jakiś ślad. Te tygodnie walki o życie Roszka nie pozostaną obojętne dla naszej rodziny. Dzisiejsza potężna histeria Bzyla uświadomiła mi, jak wielki krok uczyniliśmy do tyłu. Wychowałam się w Karinie Łagodności, a macierzyństwo wyobrażałam sobie jako przytulanie, całowanie, czytanie bajeczek i śpiewanie kołysanek - jednym słowem Wielka Sielanka. Ale miłość nie jest tylko różowa - to też stawianie wymagań, pomaganie małemu człowiekowi w dążeniu do samodzielności, pozwalanie na upadki. To ta trudniejsza strona miłości rodzicielskiej. Nie umiem być policjantem, konsekwencja to moje przeciwstawieństwo. Stąd wszystkie problemy wychowawcze z Bazylim, stąd brak jakiejkolwiek samodzielności u Roszka. Przez ostatni miesiąc i my - rodzice, i dziadkowie opiekujący się Bzylem, robiliśmy wszystko, by JAKOŚ przetrwać ten czas (czyli: by łez u dzieci było jak najmniej). To JAKOŚ teraz się mści. Czas posprzątać ten bałagan.
Nie użalam się. Jestem wdzięczna za te trudności. Marzyłam o nich siedząc przy Roszku na intensywnej terapii. Kto powiedział, że marzenia muszą być tylko przyjemne? ;)
'' Kto powiedział, że marzenia muszą być tylko przyjemne? '' pięknie to napisałaś.... jak dobrze wie co czujesz... dobrze że chociaż Tobie spełniły sie marzenia
OdpowiedzUsuń