niedziela, 10 kwietnia 2016

Gaduła

Siadamy do śniadania.
- Roszku, co chcesz?
- Om... (zamiast Am).

Uczymy się savoir vivre'u.
Dzień dobry, do widzenia, dziękuję.
Roszek się zafiksowuje na spacerze:
- Dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję...

Huśtam Roszka na huśtawce w ogrodzie.
- Roszku, chcesz wysoko?
- Kak.
- To jak huśtamy?
- Wy-so-ko.
- Jeszcze?
- Kak.

Takie nasze szczątkowe dialogi, resztkowe rozmowy, okruszki, ociupinki.
Przy nie-mówiącym-nic Bazylku Roch wydaje nam się straszną gadułą.

Gdy się nie ma, co się lubi - to się lubi, co się ma.

A jak już Roch zaczyna śpiewać z Freddiem Mercurym we will, we will rock you! - to jestem szczęśliwa, po prostu.


Po roku regresowania, po bolesnym osuwaniu się w niebyt, nasz Pierworodny wraca. Pomalutku, tup, tup, tup, pojawiają się nowe słowa, czasem wzrok przytomniejszy, więcej zainteresowań i potrzeb.



Ptaki się rozśpiewały, drzewa pączkują, fiołki kuszą swą wonią, bzyczą pierwsze, ospałe trzmiele.
Piosenki się piszą, sprzęt do nagrywania się kompletuje, plany się robią, goście się zapowiadają.

Życie się dzieje!



2 komentarze :

  1. Lubię. Cudowni chłopcy.

    OdpowiedzUsuń
  2. wiosna wszystkich i wszystko budzi, może i Bzylka rozrusza. Wasze dzieci mają to, Magda, o czym marzył Bunin(całe życie marzył o miłości, a dostał tylko Nobla - J. Głowacki "Przyszłem.."s. 19)[komputer poprawia na "przyszedłem"]

    OdpowiedzUsuń