Znów nadciągnęły czarne chmury nad nasze głowy... Bazyli od jakiegoś czasu popsuł się kompletnie - wrzeszczy, o byle co się awanturuje, jest złośliwy i uparty jak osioł. Więc wrzeszczymy oboje, bo cierpliwość swoją dawno zgubiłam gdzieś pomiędzy irytacją a wściekłością. Wróciły histerie, wrócił szał wymuszania, wróciły furie. Roszek - pozostawiony sam sobie - bo mama wiecznie użera się z bratem: albo próbuje przetrzymać jego szały, albo taszczy go do domu całego w kupie i rozebranego od pasa w dół, albo tłumaczy, że nie wolno, że już nie dostanie więcej, albo próbuje zrozumieć, o co Mu chodzi. O Roszka nikt już nie walczy, bo polegliśmy w autystycznej bitwie o przeżycie i leżymy bez życia, jak zombie z kiepskiego horroru.
Bazyli jest w terapii równe dwa lata. Na diecie 3 x bez - prawie rok.
Postępy są mizerne - może więcej rozumie i więcej wykonuje poleceń. Ale mowa leży jak leżała. Histerie nawracają cyklicznie. Spazmy gniewu nie ustają. Sikanie nam nie idzie - po 4 dniach suchych majtek następuje istny kataklizm - Bzyl zsikuje się co pół godziny, kilka razy dziennie. Kupa w gacie - niezmiennie. Komunikatu: chcę siusiu - brak. Stymuluje nasiliły się tak bardzo, że Bzyl już niczym innym się nie zajmuje, tylko pstryka palcami i drze papier. Obsesyjnie, nieustannie, chorobliwie. Pozbawić go tej przyjemności - zabrać przedmiot, w który pstryka - to najgorsza zbrodnia. Karą jest godzinna histeria, że tylko uszy zatykać i wiać. A potem zostaje lej po bombie atomowej - nieżywa rodzina, rozjechana tym walcem, wyssana do szpiku kości.
Czytam, szukam, węszę - co począć?
I coraz bardziej upewniam się, że bez porządnego leczenia biomedycznego nie ruszymy dalej. Ba, nie przetrwamy w jako takim zdrowiu psychicznym! W Stanach Zjednoczonych autyzm traktuje się jak chorobę autoimmunologiczną - zła praca jelist, zła metylacja, złe wchłanianie substancji odżywczych, brak umiejętności usuwania toksyn z organizmu - to wszystko powoduje zachowania autystyczne. I trzeba to leczyć! Nie lekami, kolejnym świństwem - ale odpowiednią dietą, suplementacją i trybem życia. I przemawia to do mnie, coraz bardziej. Mutacja genu MTHFR, którą wszyscy mamy - nasila te objawy i pogłębia problem.
Bazyli jest inteligentny, świetnie nawiązuje kontakt, wiele rozumie i wiele potrafi. Jest pogodnym, roześmianym chłopcem. A jednak coś męczy Go na tyle, że zamienia się w demoniczną, wrzeszcząca istotę. Śmieje się bez powodu, obsesyjnie. Jego ciało mu przeszkadza w normalnym funkcjonowaniu, w rozwoju, w mówieniu!
Postanowiliśmy - zrobimy serię drogich i niedostępnych w Polsce badań. Mamy ten komfort finansowy - DZIĘKI WASZEMU WSPARCIU W POSTACI 1%!!!! Panel metylacyjny, nietolerancje pokarmowe, badanie OAT lub ORGANIX. Wyniki pokażą, co w Bzylu piszczy, czego Mu brakuje, a czego ma w nadmiarze. Z wynikami zwrócimy się do Mądrych Głów. Na szczęście mamy już kilka na oku :)
A potem zacznie się PROCES. Trudny, żmudny, bardzo wymagający.
Nie mamy nic do stracenia, a do wygrania - całe nasze życie.
Postanowiliśmy.
Pomóc naszemu Synkowi.
Trzymajcie kciuki!
Trzymam kciuki. Powodzenia !
OdpowiedzUsuńEhh ciężka sprawa z tym podejściem od strony medycznej w autyzmie.... mój synek ma 7 lat i próbowaliśmy różnych rzeczy i ciężko. Widzę że coś jest na rzeczy, coś go meczy. Wychodzą różne rzeczy w badaniach,ale mmam wrażenie ze żaden lekarz nie umie tego zebrać do kupy.
OdpowiedzUsuńAle może byliśmy za mało konsekwentni? Może za krótk? Gdyby to tyle nie kosztowało, to można próbować wielu rzeczy
Trzymam kciuki aby udało się znaleźć lekarza i aby dobrał odpowiednie leczenie.
Zawsze trzymam kciuki i nie tylko za WAS i bardzo wierzę, że IDZIECIE w dobrym kierunku
OdpowiedzUsuńMadziu, całym sercem jestem z Wami! Trzymam kciuki.
OdpowiedzUsuńzaglądacie na fb na grupę autyzm leczenie biomedyczne? można dużo ciekawostek wyczytać. powodzenia życzę i oby pomogło.
OdpowiedzUsuńTrzymamy mocno!
OdpowiedzUsuńMoże to nie będzie mile, co Ci napisze, ale może trzeba poszukać innej drogi, niż dieta. Sama piszesz ze o stosowaniu diety 3 X bez, ze efekty sa mizerne. Wiec po co meczyc dziecko ? Czy nie lepiej zamiast robic z dzieci ,, króliki doświadczalne,, , pozwolić im po prostu być dziecmi? Zastosowac metode kija i marchewki, jak nie będziesz krzyczał, dostaniesz ciastko ? Jak zrobisz siku do wc, dostaniesz zelka,? Może warto tez poszukać innych specjalistow, i oprócz tych w przedszkolu, poszukać np. prywatnych ? Czasem inny terapeuta ma inne metody na dziecko, i wkoncu rozgryzie synkow. Polecam metode krakowska, terapie sensoryczna i neurologopedyczna. I trzymam kciuki, zebyscie wygrali ta walke. Pozdrawiam, mama 6 letniego autysty
OdpowiedzUsuńBazyli od 2,5 roku ma terapię SI, neurologopedyczną i behawioralną. Jeździliśmy po wielu specjalistach i gabinetach. Efektów brak. Metoda krakowska spełza na niczym, bo Bzyl przestał patrzeć na to, co robimy - patrzy przed siebie w próżnię. Dieta 3x bez na pewno Go wyciszyła, więc efekt jest, ale mały. Bazyli ma szereg dziwnych zachowań, które mogą wskazywać na zaburzenia w zakresie przyswajania wartości odżywczych przez organizm i nadmiaru toksyn, grzybów i pasożytów. Terapeuci są zgodni, że trzeba się tym zająć, bo coś ewidentnie Mu przeszkadza w rozwoju i dalszych postępach w terapii. Zwykłe wychowywanie nic nie daje w naszym przypadku.
UsuńW takim razie chyba nie macie nic do stracenia, może faktycznie cos mu przeszkadza w rozwoju, wiec trzeba znaleźć to cos. Trzymam kciuki :)
UsuńA może terapeuci dupy, bo jeśli (diety, chelacje, komory hiperbaryczne itd.) to faktycznie miałoby pomóc to robiliby to wszyscy rodzice. tymczasem autyzm hula jak hulał. Może trzeba pójść w behawioralkę czy w Kaufmanów także w domu. Niestety na efekty naprawdę długo się czeka. Nie chcę nikogo denerwować ale patrzenie i naśladowanie to dwie umiejętności, które w terapii piłuje się pierwsze.
UsuńNie wiem , powodzenia, trzymam kciuki, a nóż widelec.
Trzymamy kciuki! TOBIE, MADZIU, SIĘ NIE ODMAWIA.Wierzymy, że dzięki badaniom i Bzylek się dowie, że Tobie się nie odmawia!!!
OdpowiedzUsuńPani Magdo, życzę powodzenia i wytrwałości. Nigdy nie wiadomo, która droga jest tą właściwą. Trzeba próbować i walczyć. Nie rozumiem, dlaczego niektórzy komentatorzy odradzają akurat tej drogi.
OdpowiedzUsuńPrzecież nie ma dwóch identycznych pacjentów.
Pozdrowienia z Zagłębia Dąbrowskiego
Niektorzy odradzają, bo już to samo przechodzili. I NIC TO NIE dalo. W każdym razie jest to prawda , ze nie ma dwóch identycznych pacjentow, wiec warto probowac wszystkiego
Usuńmoze glupie pytanie, ale odrobaczalas go?
OdpowiedzUsuń