Choć film widziałam tylko raz, i to tak wiele lat temu, pamiętam dobrze desperację tych ludzi. Pamiętam ich rozpacz i wielką miłość, pamiętam ich determinację i początkową bezradność. Pamiętam niemoc matki, gdy, nie mogąc nawiązać żadnego kontaktu ze swoim dzieckiem, w akcie desperacji usiadła obok synka na podłodze i zaczęła robić to, co on. I robiła to nieustannie, wytrwale, długimi godzinami i dniami, jakby w niemym komunikacie: jestem z Tobą Synku, cokolwiek robisz i jakikolwiek jesteś. Kocham Cię.
Tych dwoje ludzi zrobiło coś niesamowitego - postanowili, że skoro ich synek nie chce wejść do ich świata, to oni przyjdą do niego. W łazience urządzili specjalny pokój, gdzie całymi dniami, na zmianę, siedzieli z synkiem i robili to co on. Kiwali się razem z nim, machali rączkami, biegali tak jak on. Podążali za nim. Próbowali zrozumieć, czego on doświadcza i jaką frajdę sprawia mu automatyczne powtarzanie tych samych czynności.
I stał się tytułowy Cud. Mały chłopiec zaczął pomału ich dostrzegać. Nieśmiało, sporadycznie zaglądał im na chwilę w oczy. Dostrzegał ich twarze, by zaraz znowu schować się w swoją dojmującą samotność.
Z filmu pamiętam niektóre sceny, niektóre zdania, ale najmocniej zostały we mnie emocje: bezradność, zagubienie, a potem kolejno: akceptacja, bezwarunkowość i miłość, miłość, miłość. Morze miłości. Nosiłam obraz tej rodziny w sercu przez 20 lat. Na długie lata było to moje jedyne skojarzenie z tematem autyzmu. Gdy usłyszeliśmy diagnozę Bazylka, od razu starałam się odszukać ten film, historię tych ludzi. Niestety - do tej pory filmu w polskiej wersji językowej nie znalazłam :( Odkryłam za to pierwowzór filmowej rodziny - bo była to historia oparta na faktach. Państwo Barry Neil Kaufman i Samahria Lyte Kaufman opracowali całą metodę wspierania dzieci z autyzmem, "wołania" ich z powrotem do naszego świata. Nazwali ją pięknie Son-rise. Założyli Amerykańskie Centrum Terapii Autyzmu, które ma pod swoją opieką dzieci z ponad 100 krajów. Jeżdżą tam też rodziny z Polski. Barry Kaufman napisał też książkę pt. Przebudzenie naszego syna.
I co to ma wspólnego z nami, spytacie? Dlaczego o tym piszę? Obiecałam, że podzielę się Wami niezwykłym spotkaniem... Ano właśnie..
Co stało się z tym małym chłopcem? Po 3,5 roku terapii domowej autorstwa jego rodziców, po 3,5 roku terapii miłością i akceptacją mały Raun K. Kaufman wyszedł z autyzmu CAŁKOWICIE, czym zadziwił świat medycyny. Końcowa scena filmu to (o ile pamięć mnie nie myli) moment, gdy Raun, w pełni sprawny i mówiący, siedzi na ławce w parku i widzi, jak siostra zakonna wiezie na wózku jakieś niepełnosprawne dziecko (być może autystyczne). Widz już wie, że Raun jest po drugiej stronie, przeszedł po tym moście wybudowanym z poświęcenia swoich mądrych rodziców.
Raun ma teraz 43 lata. Jest doświadczonym terapeutą pracującym z osobami z autyzmem na całym świecie. Napisał książkę.... Przyjechał do Polski na serię wykładów i warsztatów...
Musiałam tam pojechać :)
Wykład był niezwykle inspirujący, docierający głęboko do świadomości rodziców, prosty w przekazie i dosadny. Czytam teraz książkę Rauna i co chwilę podkreślam mądre, piękne zdania. Zdania drogowskazy, które bardzo mi pomagają. Samej terapii Son-rise wiele się zarzuca, jest ona terapią niedyrektywną, czyli nie narzuca nic dziecku, w przeciwieństwie do najpopularniejszej w Polsce terapii behawioralnej. Ale ja lubię wiedzieć, lubię znać możliwości, widzieć różne drogi, i czerapć, czerpać, czerpać z doświadczeń mądrych ludzi.
A samo spotkanie tego "małego chłopca z filmu" było przeżyciem magicznym.
Zatoczyłam koło.
Mała Madzia oglądająca film, pochlipująca ze wzruszenia.
Dorosła Magda wychowująca dzieci z autyzmem, ściskająca rękę "chłopcowi z filmu".
P. choć nigdy nie widział filmu i pewnie nie do końca rozumiał emocje, jakie mi towarzyszyły, dzielnie mi towarzyszył, za co jestem Mu wdzięczna.
Kurtyna.
Napisy końcowe.
Niewiarygodne,dziś rano opowiadałam Mężowi,że ktoś wymyślił jakąś alternatywą terapię i że behawioralna to nie jedyne wyjście - a tu dziś u Ciebie, proszę bardzo! Konkrety! :-) Dzięki! Wyobrażam sobie jak wyjątkowe było to spotkanie... <3 Pozdrawiamy!
OdpowiedzUsuńNiesamowite...
OdpowiedzUsuńMnie również ten film zapadł głęboko w pamięć. Troszkę inaczej zapamiętałam końcową scenę filmu. Chłopiec, trzymając balon, podszedł do siedzących na ławce siostry zakonnej oraz młodego mężczyzny. Chłopiec powiedział coś, a mężczyzna nie odpowiedział. "Nie mówi" - powiedziała siostra. "Dlaczego?" -zapytał chłopiec. "Nie urodził się tak doskonały, jak ty" - odpowiedział siostra. Chłopiec wręczył mężczyźnie swój balon, a widza wzruszenie ściska za gardło na wspomnienie jak o tę "doskonałość" rodzice musieli walczyć...
Dokładnie tak było! Dzięki za odświeżenie pamięci! :)
UsuńFilm nosi tytuł "Przebudzenie naszego syna"
OdpowiedzUsuńDzękuję!
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
UsuńMnie najbardziej utkwił w pamięci moment jak ojciec zrywa się z pracy krzycząc "mój syn poprosił o sok"... tymczasem chłopiec stał przed lodówką wskazując na nią palcem. Życzę by Wasza walka stała się równie owocna.
OdpowiedzUsuńMagdusiu , wierze , ze Twoja , Wasza MILOSC dla DZIECI sprawi cud! Niech PAN bedzie z Wami!
OdpowiedzUsuńporuszajace wszystko , o czym piszesz na blogu. Jestes taka madra...dobra... niezwykla...
Góry jesteście w stanie poruszyć... Wzruszające , niesamowite... Takie dotarcie do źródła.
OdpowiedzUsuńTak, zatoczyło się koło... Powodzenia we wszystkm co robicie i co planujecie zrobić
Mnie również, oprócz końcowej sceny, utkwił w pamięci epizod z sokiem. Kiedy ojciec wybiega z pracy, krzycząc: "Mój syn poprosił o sok!", ktoś ze zdziwieniem pyta: "I to właśnie ty musisz mu go podać?". Myślę, że ta scena jest dlatego tak wstrząsająca, że zderza z taką "normalną" codziennością, którą uważa się za standard...
OdpowiedzUsuńA czy możesz coś napisać o tym, jaki ten człowiek jest ze sposobu bycia? Jak go odebrałaś? Mam na myśli to, czy w jakiś sposób można rozpoznać w nim autystę, czy mówiąc "wyszedł z autyzmu całkowicie" masz to właśnie na myśli: że jest całkowicie sprawnym człowiekiem i nawet osoba siedząca w tym temacie, autysty w nim nie rozpozna?
OdpowiedzUsuńRaun Kaufamn nie ma w sobie nic z artysty, a nawet pokuszę się o stwierdzenie, że jest jego przeciwieństwem - ma ogromne poczucie humoru, w wykładzie wiele razy posługiwał się przenośniami i symbolami, genialnie wyczuwal nastroje słuchaczy, żartował, ironizował... Dużo by pisać. Zdrowy, neurotypowy człowiek! :)
UsuńJesteście WSPANIAŁYMI LUDŹMI. Rodzicami, ale przede wszystkim LUDŹMI. Myślę o Waszej rodzinie często, zawsze ciepło. W tym bezsensownym, plastikowym świecie jesteście PRAWDZIWI.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam z Zagłębia Dąbrowskiego