5.30 rano.
Tup, tup, tup... - budzi nas wesołe plaskanie roszkowych stópek. Co rano, o tej samej porze, nieznany, wielki imperatyw budzi Roszka i każe Mu biegać po całym mieszkaniu, bez ładu i składu, za to z rozbrajającym rechotem na ustach.
Ten sam nieznany imperatyw każe Roszkowi wpatrywać się godzinami w deski oparte o mur, w trociny, w patyczki.
Ten sam imperatyw każe Mu odwracać się do nas (i do gości) plecami i reagować histerią na próby nawiązania kontaktu.
A potem Roś wraca.
Wdrapuje się nam na kolana i tuli.
Wielka Ciemna Siło,
cóżeś Ty za Pani,
że za Tobą idą, że za Tobą idą
Roszki malowane?...
Właśnie oglądałam film z logopedii i zastanawiałam się nad tym kontaktem wzrokowym Roszka. Jest to dla mnie bardzo zaskakujące z uwagi na fakt, iż dzieci i dorośli z zespołem Downa są bardzo towarzyscy, a sfera kontaktu społecznego jest tym zwykle najmocniejszym ogniwem. Z Roszkiem jest całkiem inaczej i dlatego często o tym myślę. Oczywiście ktoś mógłby zarzucić mi sztampę, bo może być tak , że ten uroczy Roch jest dużym indywidualistą. Pozdrawiam mK.
OdpowiedzUsuńStąd nasze podejrzenia o autyzm u Roszka... A może takiego spustoszenia dokonały leki uspokajające i liczne narkozy? Przed operacją taki nie był... Niedotlenienie? Tarczyca? Bezdechy i wieczne niedospanie? I tak mogę wyliczać...
OdpowiedzUsuńNiedotlenienie może być przyczyna, i mogly powstawać zmiany w mózgu, możesz zrobić na wszelki wypadek eeg. Czasem padaczka jest mylona z autyzmem bo objawia się takimi zagapieniamii i za chwile już normalne zachowanie
OdpowiedzUsuń