Codziennie rano P. odwozi Bzylka do przedszkola, siebie do pracy, a na polu bitwy zostajemy my - Roś i Mama. I zaczyna sie istna kolonia karna - wysadzanie na nocnik co 20 minut. Bezefektywne.
Mój dołek fikołek zamienił się w potężny kryzys. Bo nie chodzi o walkę z pieluchą. Spędzam z Roszkiem sam na sam całe dnie i widzę, jak spektakularny to regres. Jak daleko Roś odfrunął.
I mam wreszcie teorię, dlaczego.
Od zawsze puszczaliśmy Roszkowi mnóstwo muzyki, ciągle coś śpiewaliśmy. Żeby się rozwijał. Żeby uczył się mówić. Żeby ćwiczył mózg. Roś wpadł w totalne uzależnienie. Od czterech lat ogląda te same bajki, słucha tych samych piosenek. Pasowało nam to, bo coraz piękniej powtarzał wszystkie słowa. Czyż to nie najprzyjemniejszy sposób na rozwój mowy?
Ale coś zaczęło kłuć, gdy Rosia wciągnęła Teletubisowa Czarna Dziura. Zdecydowanie za bardzo. Za głęboko. Gdy przestaliśmy być potrzebni (chyba tylko po to, żeby włączyć bajkę lub muzykę).
Pomiędzy swoimi skowytami i małymi końcami świata zaczęłam rozpaczliwie przetrząsać internet. Szukać, węszyć, tropić. Życie z dziećmi specjalnej troski to jak ciągłe studia na Harvardzie - niekończące się specjalizacje w coraz to dziwniejszych dziedzinach. Wieczna, mordercza sesja egzaminacyjna - nie nauczę się, nie rozwiążę problemu, to obleję - ale nie siebie, tylko swoje dzieci!
I znalazłam.
Nie potwierdziłam jeszcze swojej teorii u specjalisty, ale pasuje jak ulał.
Ludzki mózg ma dwie półkule - lewą, zwaną logiczną, i prawą, zwaną artystyczną. Lewa odpowiada za działania matematyczne, logikę, pisanie, myślenie analityczne. I za MOWĘ.
Roś, nałogowo słuchając muzyki i oglądając bajki, stymuluje sobie prawą półkulę, lewą zaniedbując sromotnie. Według Profesor Jagody Cieszyńskiej, twórczyni sławnej "Metody Krakowskiej", słuchanie piosenek i oglądanie bajek przez małe dzieci, które wykazują opóźnienia w mowie, wcale nie pomaga im w nauce tejże. Kiedy słowa połączone są z muzyką lub obrazem, odbiór automatycznie przekierowany zostaje na prawą półkulę (a nie lewą, która odpowiada za rozumienie mowy), przez co proces rozumienia mowy odbywa się 10 razy dłużej! Według Pani Profesor, dzieci powyżej 3 roku życia, które nie znają (intuicyjnie) zasad gramatycznych, w ogóle nie powinny oglądać telewizji!
Czytam. Analizuję. Patrzę na Roszka. Wypisz - wymaluj!
Zna mnóstwo słów, ale tylko bezwiednie je powtarza. Nie rozumie komunikatów. Nie odpowiada na większość pytań. Nie umie łączyć wyrazów. Nie konstruuje zdań.
NIE ROZUMIE MOWY (ma z tym duży problem). To dlatego trzeba Mu powtórzyć 10 razy proste, jednosłowne polecenie (np. chodź), żeby zatrybił i podszedł. W swej rodzicielskiej naiwności (porównując coś tam gadającego Roszka do nic nie mówiącego Bazyla) założyłam, że skoro u Rosia pojawia się coraz więcej słów, to będzie mówił. Rozmawiał. Opowiadał.
Nie będzie. Na pewno nie z Teletubisiami.
Dziś przez godzinę chodził w kółko i mówił: hulajnoga Po, hul;ajnoga Po, hulajnoga Po...
Jak w matni.
Odstawiliśmy bajki.
Odstawiliśmy muzykę.
Dla Roszka to czyste barbarzyństwo, tym bardziej, że ze względu na brak pieluchy całe dnie siedzimy w domu. Tylko czasem coś Mu gramy, śpiewamy, lub włączmy nakręcaną pozytywkę.
Zaczęłam ćwiczyć z nim lewą półkulę - sekwencje, szeregi, kategoryzacje.
Myślę o kinezjologii edukacyjnej.
Taki jest plan przywracania Roszka światu.
Musimy spróbować.
Choć kilka tygodni.
Do tego czasu postaram się nie zwariować, co ledwo mi wychodzi.
Na gwałt szukam dobrego specjalisty, który zweryfikuje moją desperacką teorię dotyczącą Roszka.
I dobrego psychologa - dla siebie.
Madzinku, o kinexjologii warto wiedziec ze naukowych podstaw nie ma = pseudoterapia. Lewopolkulowe to basic w terapii mowy niezaleznie czy kto po krakowsku czy po warszawsku woli. A co z gestami i piktogramami do komunikacji? b
OdpowiedzUsuńTeż czytałam, że naukowo kinezjologię obalono :( Ale tonący brzytwy się chwyta... Gdy Roś nie mówił, porozumiewał się gestami (Migusie), gdy pojawiły się słowa, zrezygnowaliśmy z gestów. On potrafi powiedzieć: am, chlebek, czekolada, potrafi zakomunikować, czego chce, ale jednym słowem. Potrafi odpowiedzieć na proste pytanie: chcesz jeść? Nie. Tak. Chcesz spać? Nie. Tak. Ale już zaawansowane pytanie: smakuje Ci? odpada. Podobało CI się? Lubisz? Gdzie byłeś? Nie potrafi nic odpowiedzieć. Odpowiada schematami. Nauczyłam go, jak odbieram go z przedszkola: Gdzie jedziemy? Do domu! I Roś zawsze tak odpowiada. A jak spytam w domu: gdzie jedziemy? To tez odpowie: do domu! Nie rozumie. Bezrozumnie powtarza. Teraz nasiliło się to, że gada tekstami z bajek. Do siebie. Obsesyjnie więc. Musze wykluczyć lub potwierdzić AUTYZM :(
UsuńMadziuniu to co robi Roszek to po prostu echolalie.
OdpowiedzUsuńA Ty moja droga jesteś WSPANIAŁA! Widziałam ile masz cierpliwości w sobie, jaka jesteś opiekuńcza i twórcza. Trzymam za Was kciuki.
Trzymam kciuki,zeby to nie byl ten przeklety A :( Polecam Wam obrazki Jagody Cieszynskiej, KOCHAM MOWIC. Sa to historyjki obrazkowe z tekstami do nauki mowienia. My od kilku dni testujemy i pomimo histeii, bo mlody nie chce sie ich uczyc, to juz zauwazylam niewielka poprawe. Dziala to tak, jest obrazek dziewczynka idzie do sklepu po lody i karteczki z roznymi poziomami, poziom pierwszy- Ola idzie. Poziom drugi- Ola idzie do sklepu. Poziom trzeci- Ola idzie do sklepu po lody. Poziom czwarty- Dziewczynka poszla do sklepu. Mama dala jej pieniadze na lody. Dokladny opis znajduje sie w srodku. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńA sekwencje jaknajbardziej- dla obydwu.
OdpowiedzUsuńTo chwilowy regres. Dzieci z problemami neurologicznymi je uwielbiają....potem w końcu wracają. Jesteście super rodzinką! Będzie dobrze.
OdpowiedzUsuńHmm, a nie lepiej zostawić teraz odpieluchowywanie? To ogromny wysiłek dla obu stron. Jeśli Roszka pozbawiłaś teletubisiowego tlenu i jest na odwyku, to nie wiem, czy ma sens dokładać mu jeszcze taaaaką walkę. Opanuj jedno, weź się za drugie. Bo wykończysz się tak, jak ja ostatnio z jednym tylko problemem - sraniem przez Julka w gacie (regres). My też wzięliśmy się za krakowską. Zaczynamy od "Uczę się mówić". Madziu, mocno przytulam! Wiem, jak nie jest ci łatwo.
OdpowiedzUsuń