poniedziałek, 13 lipca 2015

Ciii...

Dziękuję.
Za odzew. Za mnóstwo mądrych słów. Za obecność. Za otuchę.



Po ośmiu dniach walki założyliśmy Roszkowi pieluchę. Pogoda się zmieniła, majty nie schną już tak szybko, a widzimy wyraźnie, że jakiegokolwiek minimalnego postępu i choćby cienia zrozumienia "o co chodzi z tym nocnikiem" u delikwenta ewidentnie brak.

Dziś Roś powrócił na łono terapii, jutro zawita ponownie do przedszkola. Nie będę już zupełnie sama z problemem. Wyklarował mi się plan - najpierw pediatra i, być może, urolog, bo sikanie co 15 minut normalne nie jest, a cewnik rezydujący w siusiaczku przez miesiąc czasu też mógł zrobić (uszkodzić) swoje.

Potem neuropsychiatra bądź dobry psycholog, coby Roszka obejrzeć od zewnątrz i wewnątrz, i zlokalizować bądź wykluczyć autyzm.

I praca, praca, praca.

Staram się pokochać wszystkie krzywizny. Nie porównywać Endorfinek do zdrowych dzieci. Nie postrzegać naszej wspólnej drogi w kategorii strat. Nie umieszczać swego 31-letniego życia w zakurzonej szufladzie z napisem "przegrane". Widzieć światło, wciąż je widzieć.

Ale czasem dławią mnie myśli złe, myśli ohydnie zazdrosne, bezczelnie samolubne, irytująco biadolące.

Pozwalam im być.
Głaszczę je delikatnie po nastroszonych łbach, patrzę im w rozszalałe od bólu ślepia i szepczę:
Ciii....ciii....
Już dobrze.

8 komentarzy :

  1. Magda, zakochałam się w Twoim, przepraszam Waszym blogu. Czytam wszystko od początku.
    Wiesz...mam tak samo jak Ty staram się nie porównywać, ale codziennie porównuję moich Ancymonków do zdrowych dzieci. Tak to już jest, walczymy,szukamy i cichutko tęsknimy...za czym? Sama wiesz....
    Dużo słońca i wytrwałości!

    OdpowiedzUsuń
  2. Za to wszystko bardzo KOCHAM panią PANI MAGDO

    OdpowiedzUsuń
  3. Podziwiam. Bardzo Was podziwiam a zwłaszcza Ciebie Mamo wspaniałych endorfinek. Trzynam kciuki i kibicuje.Wierze ze dzieki Waszej miłości, sile i mądrości Endorfinki będą szły na przód. ...małymi kroczkami ale na przód. Ściskam Was mocno

    OdpowiedzUsuń
  4. Och jak dobrze je znam. Trzymaj się, nie daj się im. A metodę głaskania sama zastosuje. Może pomoże.

    OdpowiedzUsuń
  5. Dobra decyzja z tą pielucha. Przyjdzie i na to czas, spokojnie.
    Ja tez mam często dni kiedy wydaje mi się ze jak rodzi się dziecko niepełnosprawne to już po wszystkim:( Nie ma normalności, jest walka o przetrwanie. A mogłoby być tak pięknie. ...ech przepraszam za smutny komentarz.

    OdpowiedzUsuń
  6. Hm a próbowaliście foliowych majtek (do dostania w tesco )i tetrowej pieluchy .My nie dobrnęliśmy do tego etapu gdyż siku opanowane (mam nadzieje ,ze na dobre )i o dziwo pomogło jak przestałam latać za młodym z zegarkiem w ręce , ale załamka była nie jedna zwyczajnie miałam się poddać i powrócić do pieluchy a tu cyk i po półtora miesiąca sikania gdzie i w co popadnie załapał ,że można do wc, tudzież pod krzaczek z drugą sprawa gorzej aby uzyskać efekt musimy mieć pod ręka kurnik albo basen z wodą .Ale ja jak zwykle się rozpisałam a miało byc o foliowych majtach .Pewna pani mi powiedziała ,że młody musi poczuć ,że mu mokro i niemiło w tym celu należy zastosować w/w sprzęt czyli pielucha tetrowa a na to foliowe majty (majty w celu ochrony mnie jako rodzica przed rozstrojem nerwowym związanym z kolejnym praniem .Dacie radę co z tego że później jak prędzej w końcu i tak się uda .Pozdrawiamy drużyna Jaska

    OdpowiedzUsuń
  7. Witaj, do Was trafiłam przypadkiem, w poszukiwaniu zupełnie czegoś innego. Piszesz jednak tak pięknie o swoich chłopcach, że wracam do Was, podglądam, jakie zrobili postępy i bardzo mocno trzymam kciuki za Roszka i Bazylka. Jesteś wspaniałą mamą, podziwiam Cię ogromnie. Jesteś dla nich darem! Wierzę, że się uda iść na przód. Niech to będą małe kroki, ale jednak przed siebie. Ja mam jedną córeczkę, 7-letnią. Jest dzieckiem nadwrażliwym i sensorycznym, ale z wrażliwością tak silną, że zwykłej osobie trudno to zrozumieć. Reaguje niemal na wszystko (hałas, tłum, dotyk itd.), całą sobą. Codziennie mówię sobie, że nie jestem dobrą mamą, że nie potrafię zrozumieć jej wrażliwości, że nie robię wystarczająco dużo dla niej. Moje życie jest podporządkowane dziecku, ale ja mam nagrodę, bo M. rozwija się intelektualnie tak, jak jej rówieśnicy. Jest w klasie integracyjnej, ale w państwowej szkole. Tylko ja nie potrafię opanować jej rozwoju emocjonalnego. Po każdym moim najmniejszym błędzie regres. Już dobrze, niby dobrze, ale ta bomba tyka i zaskakuje, kiedy się nie spodziewam. Walczę z tym, że tak bardzo chciałabym jej podnieść poprzeczkę, a nie potrafię, że Ona nie potrafi itd. Chciałabym, aby było normalnie, ale nie jest i mierzę się z tym każdego dnia, z tym, co zostało mi dane. Ściskam Was mocno endorfinki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj! Dziękuję za miłe słowa. Chyba wszystkie kochające mamy tak mają, że wiecznie się o coś obwiniają... I nawet rymują niechcący ☺

      Usuń