Wieczorami zamieniam się w wojowniczą księżniczkę Xenę.
Wzrok mi dziczeje, włosy stają dęba, napinam łuk i strzelam przekleństwami prosto do celu. Bo godzina późna, leniwie wieczorowa, rodzicom jak powietrze potrzebna, by przez chwilę przypomnieć sobie, że kiedyś nie miało się dzieci i świat też się jakoś kręcił, A nawet nie jakoś, a całkiem przyjemnie.
Więc ciskam piorunami tu i tam i złorzeczę na czym świat stoi. Bo Endorfinki, jeszcze przed chwilą niemiłosiernie śpiące, nagle w magiczny i niewidzialny sposób doładowują swoje duracellki i zaczyna się show: piski, skoki, zawodzenia, śmiechoty, piruety. Istny cyrk, na który nie mam już zwyczajnie siły.
Wieczorową porą zbiera się Endorfinkom na pieszczoty, takie słoniowe, typu: siadanie na Mamie, ugniatanie Mamy, traktowanie z łokcia, szczypanie, ciągnięcie za włosy, skubanie. Wszystko z czułości. Z miłości. Z Bliskości.
Dwa Plastusie uczepione matczynego sadełka.
A ja, bezczelnie, dla odmiany, chciałabym, żeby przez 5 minut NIKT MNIE NIE DOTYKAŁ.
Taka wieczorna sielanka z domieszką horroru.
My jesteśmy na etapie pod tyt. BARTEK!
OdpowiedzUsuńZa nic w świecie nie chce iść spać do swojego pokoju,ciągniemy go siła.Słyszymy jak zaczyna wyć jak zarzynane zwierze by za chwilę rzygnąć na pościel i nasrac do majtek ... I tak od dwóch tyg :( Zostaje na tym że i tak śpi z nami ...
Moje Drogie. No ja wieczorem przypominam klientkę zakładu psychiatrycznego. Moje dziecko śpi u siebie w pokoju w swoim łóżku. Zdarza się, że przesypia noc. Niestety zasypia na rękach mimo swoich czterech lat. Ja matka terapeutka, pedagog ponoszę na tym polu pełną porażkę (że o pieluchach nie wspomnę). Przyznaje się kocham te wieczory, bez nich byłoby kiepsko. Łączę się z Wami w bólu i życzę samych udanych akcji usypiania towarzystwa. Pamiętajcie robicie to dla dobra dziecka, wieczorowo zrelaksowana matka to lepsza matka :) mama śpiącego już Kajetana.
OdpowiedzUsuńPs. Oby do rana bo jutro na podyplomówkę jadę i nie chcę obcych ludzi straszyć :)