Bazyli przemówił.
Na zajęciach powiedział do pań terapeutek: PIĆ. A potem: PICIU.
Nie dane mi było tego słyszeć i wystarczyć mi musiał zachwyt i rozemocjonowanie pań.
I jestem teraz jak Tomasz Niewierny. Bo ciężko uwierzyć w taki cud.
Błogosławieni, którzy nie słyszeli, a uwierzyli... :)
ojej, świętujemy!!! to chodzenie na boso po trawie mu dobrze zrobiło :D
OdpowiedzUsuńCudownie:-)
OdpowiedzUsuńHaaa Madziku, mi się dzisiaj śniło że rozmawiałem z Bazylem... oprowadzał mnie po swoim pokoju i opowiadał o nim... (ja już wiedziałem, że Bazyl przemówi dzisiaj o 6:30) heheh
OdpowiedzUsuńuściski
Tak właśnie tak, postępy pojawiają się tak samo jak regresy(lub regresiki) nagle. Oby więcej było tak miłych niespodzianek. Przyznaję, że nie słyszałam ale wierzę:) Trzymam kciuki Mama Kajetana
OdpowiedzUsuńPs. Jako terapeuta SI potwierdzam bieganie po trawie przynosi dobre efekty :)
Cieszymy sie razem z Wami!
OdpowiedzUsuńTeraz to już poleci...o pogodzie, o poglądach, może nawet do Abiego ich własnym, wspólnym kodem!
Siacho twierdzi, że małe dzieci jeszcze rozumieją mowę zwierząt, później już nie. Wybrańcom i Wyjątkom zostaje na dłużej.
BRAWO!! !! !! :)
OdpowiedzUsuńSuper, wspaniale,:) teraz co chwile takie cuda beda sie zdarzaly :) Moj Mati rok temu nic nie mowil, a dzis, jak widzial ze usypiam brata w wozku i mu spiewam, podszedl do mnie i powiedzial .. nie dziala dzidzie ( tzn, moje kolysanie nie dziala na malego )
OdpowiedzUsuń