Zalewa nas fala gilów. Zielonych, przezroczystych, wodnistych, gęstych, ciągnących, lepkich... Tym razem najsłabszym ogniwem okazałam się ja i poczyniłam honory Otwierającego Sezon Smarków. Nie jest źle, naprawdę. Chyba pomału wyrastam z panikarstwa na tle chorobowym. Gil tez człowiek i żyć jakoś się z nim da.
A jutro wielki dzień - pierwsza wycieczka przedszkolaków w towarzystwie rodziców. Bzyl się też załapał, i oto jedziemy! Ja i Łobuzy dwa. Ha! Gdyby nie deklaracja Pań przedszkolanek, że zajmą się Roszkiem, to bym się nie odważyła - jechać SAMA JEDNA z nimi DWOMA. A tak...
Jak mawia nasz serdeczny kolega: trzymajmy się ramy, to się nie posramy!
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz