czwartek, 16 czerwca 2016

Projekt: TRUSKAWKA

Dom pachnie truskawkami. Opychamy się, ile kto może, póki są.

Dla chłopców (obydwóch!) coś śliskiego, czerwonego i wilgotnego nie ma prawa wstępu do paszczęki. Nie i koniec. Bzylowi nie odpowiada zapewne kolor (ach, ta złowroga czerwień!) i dziwne chropowate kuleczki. Zapach też odpycha obcością. Dla Roszka z kolei nie mają żadnego znaczenia  kolory i zapachy, ale sam fakt, że truskawkę trzeba pogryźć. I to ją dyskwalifikuje w postaci surowej. Definitywnie. Wszystko, co jest surowe i twardsze od banana, Roszek odrzuca kategorycznym: NIEEE! Bazyli obwąchuje, kręci nosem, obchodzi talerzyk jak najeżony kocurek.

Ale nie ze mną te numery! Toż to grzech nie jeść takich pyszności, takich witaminek czerwoniutkich! Takich serduszek od natury, i to z małą zawartością cukru!

Roszka przekabacić łatwo - zblendowałam truskawy z mleczkiem kokosowym, dosłodziłam stewią i zachęciłam entuzjastycznym okrzykiem: Roszku! Jogurcik!

A że Endorfinki od lat nie jedzą jogurtów i serków (a przepadali za nimi obaj), to fortel się udał i Roszek wyduldał cały kubeczek, doprawiając sobie słodkie, różowe wąsy.
Ale Roszek to Roszek - miś o małym rozumku.
Bazyli się nabrać nie da. Wszak rzekomy "jogurcik" nadal świeci złowrogo w barwach wojennych, z czerwieni stał się zaledwie różowy.

Nie poddałam się. Dodałam dwie łyzki naturalnego kakao.
Bazylku, kakałko!

Poniuchał, pobadał, popatrzył podejrzliwie w oczy. Wszak kolor się zgadza, ale konsystencja... I ten zapach... Tajemniczy i świeży jak rosa o poranku....

Postawiłam miseczkę na stole i odpuściłam. Bazyli pół godziny badał nieznaną ciecz, przelewając ją łyżeczką, wąchając i czasami dotykając lekko wargami.

Nie dał się nabrać.
Inteligenta nie oszukasz...

Projekt: TRUSKAWKA trwa.

2 komentarze :

  1. Wspaniała jesteś w tych opisach ������
    A tak przy okazji - dbaj o siebie na ile to możliwe!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Missed you! Wierna fanka z Wro.

    OdpowiedzUsuń