Nie piszę, nie włączam telefonu, bo szczęście rozleniwia... Trafiliśmy na planetę Garbicz, gdzie wszystkie dotychczasowe zasady nie mają racji bytu.
Wyobraźcie sobie, że tu jedzenie robi się samo, i to w wielu pysznych wariantach, a jakieś dobre ręce podają, podsuwają, i nawet dla Bazyla według jego widzimisi wielu gotują. A po uczcie nie trzeba sprzątać, zmywać, ładować do zmywarki. Każda matka przykuta do garów wbrew swej woli i powołaniu doceni te czary.
Wyobraźcie sobie, że otacza Was wielu młodych, uśmiechniętych ludzi, którzy nie boją się naszych dzieci, nie zrażają wrzaskiem, gilem, obślinioną łapką i brakiem mowy. Odprowadzam chłopców na terapię, prosto w wyciągnięte, dobre, czuwające ręce. I nie martwię się. Wreszcie przez ten krótki czas się nie martwię.
Wyobraźcie sobie, że co rano prowadzicie konia ścieżką leśną wzdłuż jeziora. Bliskość wody koi, uspokaja myśli, słońce migocze między listkami drzew, a na dłoni czuję ciepły oddech i miękkość chrap, spoglądam w końskie piękne, mądre oczy.
Wyobraźcie sobie, że poznajcie cudownych ludzi - bratnie dusze odlane z tej samej gliny, czujące podobnie, rozumujące podobnie, zmagające się z tymi samymi demonami.Czekacie na to spotkanie cały rok. I ci ludzie cudni mieszkają przez dwa tygodnie w pokoju obok, i każdy wieczór jest nasz - grupowa psychoterapia, ważne rozmowy, wibracje dwóch gitar i noc ciemna nad nami, i gwiazdy.
Wyobraźcie sobie, że Bazyli korzysta tutaj z ubikacji wzorowo, nie ściąga majtów na dworze, nie robi niespodzianek i nawet na basenie trzyma siku, choć ma założoną pieluchę do kąpieli wodnych.
Wyobraźcie sobie koniec świata - małą wieś wciśniętą pomiędzy dwa jeziora, ciszę tego miejsca, niebo przeglądające się w tafli wody i kilkusetletnie dęby, wieczorny rechot żab i zapach spokoju. A pomiędzy tymi dobrodziejstwami ośrodek, w którym dzieci pokraczne, powyginane, wycięte z dziwnych szablonów, są epicentrum tego wszechświata, są jego sensem i najwyższą wartością.
Nie wracam.
Zostaję :)
To prawda.Garbicz jest cudowny :)
OdpowiedzUsuń