Po czterech tygodniach kiblowania w domu Endorfinki wróciły dziś do ukochanego przedszkola, a ja złapałam wreszcie oddech. Nie, nie poleżałam plackiem na kanapie. Raczej wpadłam w wir miasta i niekończącej się listy spraw do załatwienia. Czy Bazyli pojechał do przedszkola w pieluszce? - zapytacie.
Nie wierzę w to, co piszę, ale jednak to prawda - pojechał BEZ PIELUCHY!!!
Specjalnie nic nie pisałam, nie zapeszałam, nie wzniecałam ognia radości, żeby potem nie tłumaczyć się ze wstydem, że jednak porażka, jednak pas, jednak biała flaga na maszcie.
Mniej więcej ósmego dnia Bzylowego chodzenia bez pieluchy nabrałam pewności, że oto delikwent zatrybił, o co mi chodzi z tym siusianiem na kibelek i nie siusianiem w majty. Zasikane majty przestały nam się przytrafiać. Uwierzyłam, że to już za nami, że się udało. Przecierałam oczy ze zdumienia - jak to? Największy koszmar usamodzielniania chłopców w połowie jest już za mną?
Za nami są już spacery na dwór, na sanki, wyjazdy do miasta, do Babci i Dziadka, do Prababci, wypróbowane różne kibelki i w różnych domach. I jest sukces! Jest sucho!
Nadal jednak mamy problem z komunikacją - trzeba Bzylka wysadzać, bo sam z siebie rzadko sygnalizuje potrzebę oddania moczu i zapomniany przez nas po prostu zsikuje się w majtki. Kupka niestety też ląduje jeszcze nie tam, gdzie trzeba. Ale widzę w oczach mojego Synka to zrozumienie, to światełko w tunelu, że zrozumiał już zasady. Trochę potrwa ich wdrożenie do końca, ale myślę, że najgorsze już za nami. Bzyl zyskał władzę nad swoim pęcherzem! Wzrusza mnie ta Jego radość, duma z samego siebie, ten szelmowski uśmiech po każdym trafieniu na sedes.
Pojutrze czeka nas godzinna podróż autem na terapię do Zielonej Góry.
I tego się boję.
Ale tylko troszeczkę :)
Cud, cud najprawdziwszy!
Gratuluję! Skok milowy w usamodzielnieniu się małego człowieka! Wspaniale:)
OdpowiedzUsuńOgromnie się cieszę z waszego sukcesu! :) Na "dwojeczke" też przyjdzie pora.
OdpowiedzUsuńbrawo !!!to ogromny sukces Twoj , ale przede wszystkim Bazylka! u nas Tadeuszek zaczal sam chodzic do toalety jak mu pokazalismy , ze moze robic to na stojaco :-) (moze to pomysl na bzyla wieksze usamodzielnienie ogrodowo - toaletowe?), rok pozniej przestawilismy go na sikacza siedzacego (nie znosze tych stojacych ;-) ) grubsza sprawe zalatwial jeszcze 3 lata do pieluchy.przynosil nam pieluche i zalatwial sie biegajac, inaczej nie potrafil.Teraz ma 8 lat i wszystko (z malymi wyjatkami) zostaje zalatwione w toalecie
OdpowiedzUsuńWspaniale!!!
OdpowiedzUsuńKochana MAMO, wierzyłam,że to nastąpi.Łzy szczęścia płyną.Kochany BAZYLEK .POZDRAWIAM
OdpowiedzUsuńSuper Bzylku.
OdpowiedzUsuńWierzyłam, że się uda.