niedziela, 11 października 2015

Magiczny proszek

Staram się łapać codzienność za nogi i wytrząsać z niej okruchy magii.
Czasami się udaje.

Roś budzi się, natychmiast siada na łóżku wyprostowany i prorokuje:
- Aje, aje, ajo.. Ziarno wyda plon…
[Niewtajemniczonym wyjaśniam – to fragment piosenki Arki Noego]


Dopadły nas katary, więc się inhalujemy solą fizjologiczną. Rozsiadłam się na łóżku gotowa do inhalowania Endorfin i wołam do P. krzątającego się w kuchni:
- Przynieś mi sól FILOZOFICZNĄ.

Hm, prawie jak filozoficzny kamień.

Czasem zdaje mi się, że Roś pomalusieńku do nas wraca mentalnie.
Stojąc w kuchni, dostrzegł na blacie opakowanie po jogurcie greckim.
Skupił się, wytężył umysł i powiedział:
- Se-re-k.  

Pierwszy raz od dawna wypowiedział w domu spontanicznie nowe słowo, którego na co dzień nie używamy.


To są okruszki, drobinki zaledwie.
Skrupulatnie zbieram ten magiczny proszek.
Na lot do Nibylandii.

2 komentarze :

  1. Nasza Czarodziejko! Mistrzostwo Świata!

    OdpowiedzUsuń
  2. Madziu ale Ty wierzysz w te swoje Endorfinki. UWIELBIAM Cię Madziu za to! zwłaszcza,że w swoje pociechy często niestety wątpię...

    OdpowiedzUsuń