Czasami się udaje.
Roś budzi się, natychmiast siada na łóżku wyprostowany i
prorokuje:
- Aje, aje, ajo..
Ziarno wyda plon…
[Niewtajemniczonym wyjaśniam – to fragment piosenki Arki
Noego]
Dopadły nas katary, więc się inhalujemy solą fizjologiczną.
Rozsiadłam się na łóżku gotowa do inhalowania Endorfin i wołam do P.
krzątającego się w kuchni:
- Przynieś mi sól FILOZOFICZNĄ.
Hm, prawie jak filozoficzny kamień.
Czasem zdaje mi się, że Roś pomalusieńku do nas wraca
mentalnie.
Stojąc w kuchni, dostrzegł na blacie opakowanie po jogurcie
greckim.
Skupił się, wytężył umysł i powiedział:
- Se-re-k.
Pierwszy raz od dawna wypowiedział w domu spontanicznie nowe
słowo, którego na co dzień nie używamy.
To są okruszki, drobinki zaledwie.
Skrupulatnie zbieram ten magiczny proszek.
Na lot do Nibylandii.
Nasza Czarodziejko! Mistrzostwo Świata!
OdpowiedzUsuńMadziu ale Ty wierzysz w te swoje Endorfinki. UWIELBIAM Cię Madziu za to! zwłaszcza,że w swoje pociechy często niestety wątpię...
OdpowiedzUsuń