Jedziemy pociągiem. My w środku, a Roszek drepta obok wzdłuż torów. Siedzę w otwartych drzwiach, próbuję Go łapać, wciągnąć do środka, ale nie dosięgam. Pociąg toczy się coraz szybciej, Roś biegnie, ale nie może nadążyć.
Bezradność.
Po przebudzeniu brak jednoznacznego poczucia ulgi. Bo choć Roś ostatni raz pociągiem jechał będąc w brzuchu mamusi, to wiem, że w realnym świecie jest podobnie - regres, brak postępów, a życie pędzi coraz szybciej. Chcielibyśmy Roszka chwycić, wciągnąć, ale to ponad jego siły. Na razie.
Widocznie sceneria peronowa symbolizuje w mojej głowie lęki związane z Roszkiem.
Bo to nie pierwszy TAKI SEN...
hej hej - okropne takie sny - wyraznie wszystkie my mamy podobne sny od czasu do czasu http://www.otymsamymwinnymmiejscu.blogspot.de/2013/06/snilo-mi-sie.html
OdpowiedzUsuńja tez sie dlugo nie moge otrzasnac po takich snach . postaraj sie w dzien zatankowac slonca - pomaga - wierz mi na slowo :-)