poniedziałek, 4 listopada 2013

Limit

Ilekroć gościmy z Roszkiem w szpitalu, ma miejsce podobny dialog z pielęgniarkami:

- Ma rodzeństwo?

- Ma.

- Zdrowe?

- Zdrowe.

- Nie bała się Pani?

- Nie.

 

Zawsze irytowały mnie te pytania. W swojej pysze uznałam, że limit nieszczęść wykorzystaliśmy przy Roszku i kolejne dziecko zrekompensuje nam wszystkie "straty". A tu niespodzianka - jeszcze nie opadł kurz po bitwie o życie Roszka, a już trzeba ruszać znowu do boju. Tym razem o Bzyla.

 

Coś takiego jak limit nieszczęść NIE ISTNIEJE.

 

 

Na szczęście - limit nadziei - również :)

3 komentarze :

  1. Jak by nie bylo - wszystko bedzie dobrze :-) macie wspanialych synkow , a wy jestescie ich najlepszymi rodzicami !!!
    roznorodnosc jest norma(mimo , ze czasami na taka roznorodnosc nie ma sie ochoty) ;-D
    popatrz kiedys cos takiego napisalam
    http://www.damy-rade.org/publicystyka/1829-dzieciaki-cudaki-czyli-jak-to-z-autystami-bywa.html
    pozdrowienia serdeczne

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakby co to u nas- Twoich przyjaciół pokłady nadziei i miłości znajdziesz ogromne. A zawsze w razie czego możesz jeszcze liczyć na Najwyższego, u którego pokłady wiary, nadziei i miłości nieprzebrane. Tylko przyjdź zaczerpnąć.
    Buziak :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Magda, gdy Wasz Roszek walczył po operacji, ciągle się za niego modliłam i każdą mszę ofiarowałam w Jego intencji. Nawet przez myśl mi nie przeszło, że za niedługi czas znajdę się w podobnej sytuacji. Nasz trzeci maluch urodził się z ciężką wadą serca dokładnie miesiąc temu, a od tygodnia jest w domu...Za nami morze łez, ale też modlitw wielu ludzi. Nie wiem czy pamiętasz i jeszcze mnie kojarzysz :) nasz starszy syn jest tylko miesiąc młodszy od Waszego Roszka- też przerabialiśmy z nim podejrzenie autyzmu jeśli mogłabym Ci jakoś pomóc napisz. Bardzo mi się podoba stwierdzenie, że limit nadziei nie istnieje, bo o braku limitu nieszczęść już się przekonaliśmy. Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń