wtorek, 8 października 2013

Telefon

Odbieram telefon. Miły, kobiecy głos:

- Dzień dobry, ja dzwonię z kardiologi z Łodzi. Może już Pani przyjechać z Bazylim.

- Ale jak... co... dlaczego....???

- No, według lekarzy to z tymi jego wadami serduszka nie ma co czekać dłużej i to jest właściwy moment na operację. Kiedy może Pani przyjechać?

- Ee... Yyyy... W środę mamy kontrolę z Roszkiem.

- Świetnie, to może Pani wtedy stawić się od razu z Bazylim!

- Dobrze... będę...

 

W głowie panika. Rozpaczliwie przeszukuję pamięć - czy ja o czymś o nie wiem, nie pamiętam? Nerwowo przetrząsam papiery Bzyla. Oddzwaniam:

- Przepraszam, to pomyłka musi być, Mój syn Bazyli nie ma wady serca. Jest ZDROWY.

W słuchawce cisza.

 

 

 

 

 

 

Obudziłam się.  Na szczęście.

 

 

 

 

 

 

Jutro kontrola Roszka w Łodzi.

 

 

4 komentarze :

  1. A Roszka rozpiera energia, więc i pewnie z serduchem wszystko w porządku :D

    OdpowiedzUsuń
  2. trzymam kciuki Magda żeby wszystko było po Twojej myś

    OdpowiedzUsuń
  3. Sny. To właśnie one są odbiciem naszych nawet najgłębiej skrywanych emocji. Trzymam kciuki za Roszkowe serducho i za Ciebie Matka. Dajesz rade!

    OdpowiedzUsuń