Kisimy się jak kiszone ogóry. Atrakcją dnia okazał się rzęsisty deszcz za oknem. Nadal wiemy, że nic nie wiemy. Chociaż czarne myśli wyblakły tu i straszą nie czernią, a szarością :) Wczoraj wieczorem porozmawiałam z lekarzem dyżurnym o krążeniach obocznych . Gdyby były jakieś istotne to widzieliby je na echo. Wiedzą co robią i całkowicie w tej kwestii się uspokoiłam. Ale operacja nadal nie pewna. Jutro ma przyjechać dziecko, które bardzo potrzebuje homograftu i boją się, że jeśli w czasie operacji Roszka wszczepienie homograftu okaże się konieczne, to dla tamtego dziecka zabraknie. Samo życie..
TRZYMAM KCIUKI! MARTA
OdpowiedzUsuńJaki śliczny Rosiu :*
OdpowiedzUsuń