- nie przyszedłem na świat sam, lecz z całym zespołem.
Mówią:
- była promocja i dali mi dodatkowy chromosom.
W 21 parze chromosomów ten trzeci, dodatkowy. Ten łobuz, który psuje, przeszkadza, wadzi.. Ten łobuz, który obdarowuje, odmienia, odwraca kolej rzeczy i piramidę ważności. Ten łobuz, który wszystko zmienia...
Stąd 21. 3.
Dziś Światowy Dzień Zespołu Downa.
Nasz Dzień Downa rozpoczął się pewnego marcowego dnia, gdy odebrałam telefon od pani genetyk.
Ale z perspektywy czasu widzę, że zaczynał się dużo, dużo wcześniej..
***
Mam jakieś 10 lat. Siedzę w kościele, przede mną w ławce dorosły chłopak z zd. Odwraca się do mnie, uśmiecha zezując, ślini. Boję się go. Brzydzę.
Mam 17 lat. Jako wolontariusz prowadzę zabawę karnawałową w Zespole Szkół Specjalnych. Wśród biegających dzieci mój wzrok wyławia Downy. Dzieci jak każde. Jestem oswojona.
Mam 20 lat. W ramach praktyk zajmujemy się dziećmi niepełnosprawnymi intelektualnie. Opiekuję się małą dziewczynką z zd. Jest przeurocza, słodka, w różowej spódniczce, z blond kiteczkami. Jestem zauroczona.
Mam 21 lat. Odbywam praktykę w WTZ ( Warsztaty Terapii Zajęciowej). Pracuję z dorosłymi z niepełnosprawnością intelektualną. Są tam też osoby z zd. Zawsze taktowny, kulturalny Robert. Rubaszny Rysio. Muminki. Uwielbiam ich.
Mam 24 lata. Staramy się o dziecko. Długo. Mówię do P.:
- Wiesz, gdyby urodziło nam się dziecko z downem, to nie tragedia.
Przytakuje mi.
Mam 25 lat. Jestem w 3 miesiącu ciąży. Ginekolog bada przezierność karkową i kość nosową płodu, które mogą wskazywać na zd.
- Downa to ja tu nie widzę - mówi.
A ja patrzę na zdjęcie cudnej kruszynki skulonej w mojej macicy i przez głowę przebiega mi myśl - ma taki nosek zadarty jak dzieci z zd. Ale to myśl bez ładunku emocjonalnego, bezbarwna. Wiem, że nasze dziecko jest ZDROWE.
Mam 25 lat. Jestem w 5 miesiącu ciąży. Już wiemy, że jest wada serca. Będą operacje. Oswajamy tę myśl, przymierzamy ten ból do siebie, żeby się uleżał, bo będzie z nami już zawsze. W akcie desperacji idę na Mszę o Uzdrowienie. Klęczę w ławce, modlę się. Obok mnie ktoś siada. Otwieram oczy. Chłopak z zd. Podajemy sobie ręce na znak pokoju. Jego dłoń jest ciepła. Bezpieczna. Uśmiechamy się do siebie. Jest już podejrzenie zd, czekamy na wynik kariotypu. Znak?
Mam 25 lat. Jestem w 6 miesiącu ciąży.
Siedzimy z P. w kuchni. Gadamy. Odbieram telefon od pani genetyk.
- Państwa syn ma zespół Downa.
- Mamy Chochlika - mówię do P.
Płaczę pół godziny.
P. tuli.
Już. Już ok.
Witaj Roszku Groszku :)
A ja myślałam, że dzieciaki zepsołowe trafiają się tylko laikom zespołowym jak ja. ;) Dziekuję ci za ten wpis. :*
OdpowiedzUsuńPiekny wpis , Sama mam brata z ZD . Pozdrawiam Marta
OdpowiedzUsuń