Epopeję można by napisać o tej zawiłej relacji.
Przez całe wakacje Rosiu robił wszystko, żeby nie zasnąć. Wymyślił sobie listę próśb i zażaleń i gdy przychodziła pora usypiania, startował z żądaniami (am, piciu, spać, piciu, am itd.). Podobno wiele dzieci odczuwa nagłą potrzebę napicia się, i to wiele razy, akurat wtedy, gdy mają iść spać.
A wczoraj Roszek mnie zaskoczył...
Bazyli od dawna śpi, leżę na łóżku z Roszkiem, w ciemności, inhalator szumi, projektor z gwiazdkami na ścianę odpalony, jest podusia.
Proces trwa.
Roch się wierci:
Proces trwa.
Roch się wierci:
- Am...
No dobra, może być trochę głodny. Przyniosłam przekąskę. Zjadł.
Minęło 10 minut...
- Piciu...
- Nie wygłupiaj się Roch, piłeś niedawno. Śpimy! - mówię.
- Piciu...
No dobra, może jednak jest spragniony, kto go tam wie. Idę po piciu.
Leżymy kolejne 10 minut...
Ciszę przerywa roszkowe mamrotanie:
- Gody lakoladowe...
- Co Roszku?
- Gody lakoladowe...
- ....... Lody czekoladowe?
- Kak!
Dedukcja działa! Skoro Złota Rybka spełnia wszystkie życzenia, warto spróbować...
To ja poproszę jeszcze miesiąc lata, Złota Rybko...i pomyślę coby jeszcze chcieć
OdpowiedzUsuńAle spryciarz!!! :-)
OdpowiedzUsuń