Bazyli stoi obok i też krzyczy, bardziej z radości.
Obcinam Roszkowi paznokcie u stóp. Roszek krzyczy wniebogłosy.
Bazyli skacze wokół nas po łóżku i piszczy podekscytowany.
Przemywam Roszkowi oczka. Roszek... (i tutaj niespodzianka!).... krzyczy wniebogłosy!
Bazyli stoi obok i bardzo się boi, płacze razem z Roszkiem.
Emocje.
Te dziwne, pokrętne, nieprzewidywalne stany duszy.
Bazyli je wyczuwa, wie, że są. Świerzbią go pod skórą.
Nie umie ich nazwać, nie zawsze rozróżnia, czy ktoś krzyczy ze szczęścia, czy ze strachu.
Ale membrana empatii odbiera sygnał i Bzyl krzyczy razem z bratem. Niekoniecznie zgrywają się w odczuciach, ale we wzburzeniu jednego krzyczą obaj.
Są w tym RAZEM.
Jak ważna jest ta ...jak to zwał
OdpowiedzUsuń