Jak to zrobić, by w środku tygodniu, w samym sercu codziennej zawieruchy poleżeć sobie bezkarnie kilka godzin? W spokoju, w ciszy, sam na sam ze sobą? W cichym towarzystwie kroplówki i wenflonu?
Mi się to dziś udało.
A sposób jest prosty.
Trzeba zamartwiać się tak mocno, aż serce zgłupieje.
Moje zaczęło się potykać, gubić kroki. Za mocno je smagałam batem lęków i strachów, za duży narzuciłam galop.
Od kilku dni mam dość stresującą mnie arytmię.
Za dużo kilogramów.
Za dużo lęków.
Za duży ciężar - fizyczny i psychiczny.
Czerwona kartka.
Pani MAGDO dużo zdrowka
OdpowiedzUsuńPamiętam w modlitwie! Niech Anioł Stróż pomoże Ci się wykaraskać…
OdpowiedzUsuńI.
wspolczuje bardzo - sama zmagam sie z tym cholerstwem , a od 4 dni jest okropnie - poteguje to wszystkie strachy - zdrowiej!!!!
OdpowiedzUsuńA zrzucanie zbędnych kg będzie kolejnym stresem... Błędne koło.
OdpowiedzUsuńNajtrudniej dbać o siebie, choć przecież oczywistym jest fakt, że jak nawalimy, to stajemy się ciężarem dla bliskich. Dbanie o siebie jest więc dbaniem o naszych bliskich. Niby wszyscy to wiemy, ale mało kto przestrzega.