Aga i Bartek zaprosili nas na chrzest swojej córeczki Poli. Całą naszą czwórkę.
Do kościoła nie odważyliśmy się wziąć Endorfinek. Za dużo towarzyszy im wrzasku ostatnio.
Natomiast na przyjęciu Endorfinki już zagościły w pełnej krasie. Roch na dzień dobry położył się na podłodze i 20 minut krzyczał. Juz mieliśmy skapitulować i odwieźć go do Babci i Dziadka. A jednak. Spazmy przeszły. Łzy obeschły. Pojawiło się jedzonko i Teletubisie na tablecie i życie stało się na powrót znośne. Bazyli za to zdobył pierwszego w życiu kolegę, który ganiał go po całej sali i obaj mieli z tego niezłą frajdę. Przecieraliśmy oczy, że oto nasz autysta pierwszy raz BAWI SIĘ z innym dzieckiem. zupełnie naturalnie, przez nikogo niezachęcane. Mały Nikodem wzruszył nas bardzo swoim wyczuciem, zrozumieniem, cierpliwością i empatią.
I było miło.
Normalnie.
Wśród samych przyjaznych dusz, które nie krzywią się na każdy bzylkowy pisk i każdą roszkową histerię. Nawet mała Pola z pogodą znosiła cały endorfinkowy pakiet urozmaiceń dźwiękowych i wizualnych.
Może ten świat nie taki straszny jak go malują?
Agusiu, Bartku, Polciu! Dziękujemy, że mogliśmy cieszyć się z Wami tego pięknego dnia!
Po pierwsze świetnie wyglądasz, po drugie tablety ratują nie tylko wasze imprezy. Pozdrawiamy ze Wschowy
OdpowiedzUsuńŚwietnie,ale PANI pasuje taka córcia
OdpowiedzUsuńŚliczne Pani wygląda!
OdpowiedzUsuń