Pani w przedszkolu chwali Roszka - że pięknie pracuje, sporo mówi i robi wszystko, o co się go prosi.
W domu... Roś stoi obok swoich ukochanych krzaków. Cztery godziny. Grzebie patykiem, gada. Wygląda na szczęśliwego.
Przypomniała mi się "Poczwarka" - książka Doroty Terakowskiej, którą przeczytałam wiele, wiele lat temu, o zespole Downa nie mając większego pojęcia. Główna bohaterka - dziewczynka z zd, kochała tańczyć. Otoczenie widziało tylko jej pokraczne ruchy i niezdarność, ale w swojej głowie Myszka była pięknym, lekkim motylem. Pomyślałam, że może Roszek tez tworzy coś w swojej głowie. Może jego, z pozoru bezsensowna babranina patykiem w ziemi to jednak zaplanowane manewry, przemarsz mrówczych wojsk i skomplikowana logistyka. Może jest komendantem obozu i wyprowadza owadzie zastępy na poligon?
Nocami Roś nie śpi.
Znajduję go o 3 w nocy, siedzącego na parapecie i gadającego do gwiazd. Może gada z Małym Księciem albo odwiedza Go Piotruś Pan?
Otwieram się na wiele możliwych narracji.
Na równoległe światy, bez wartościowania.
Na drugą stronę lustra.
Moje dzieci tam mnie zaprowadzą.
Za mną pierwsze spotkanie z psychologiem.
MUSZĘ zamieniam na CHCĘ.
Piękny post.. Wysyłamy ciepłe myśli gwiezdnemu chłopczykowi :)
OdpowiedzUsuń