Są tacy ludzie, którym skrzydła ledwo mieszczą się pod ubraniem. Gubią za sobą pióra, które skwapliwie próbują pozbierać, zanim ktoś postronny odkryje ich tajemnicę...
Poznałyśmy się przez internet. Czasem dzwoniła, czasem pisała. Przysyłała paczki - z ubraniami, z przetworami, z ręcznie robionymi prezentami. I nareszcie udało nam się spotkać przy okazji naszego pobytu nad morzem.
Na parkingu, ja z siostrą i Endorfinkami, Aga ze swoją córką Ewą. Wieje lodowaty wiatr, dzieci się rozbiegają i już wiem, że będzie ciężko.
- Muszę się wrócić po cieplejsze ubrania dla nich - mówię.
Aga wręcza mi dwie torby ciuchów dla chłopców...
- Nie wiesz, gdzie tu można kupić pieluchy? Kończą nam się...
Aga wręcza mi paczkę pieluch.
- Nic nie wyjdzie z tego spaceru - Roszek nie chce iść.
Aga wyciąga z bagażnika wózek spacerowy dla Roszka...
A potem wyciąga jeszcze torbę uszytą dla mnie, przetwory w słoikach i pyszne ciasto...
Co jest większe? - myślę sobie - Jej bagażnik czy jej serce?
Rozmawiałyśmy długo, o ciężarach i lekkościach naszych zespołowych dzieci. O możliwościach i ograniczeniach. O sile i słabości.
Roś niestety był niewzruszony na zaloty Ewci.
A wczoraj przyszła kolejna paczka od Agi...
Są tacy ludzie...
Z sercem wielkim jak bagażnik...
Madziu,dla mnie to Ty jesteś taką osobą.Od narodzin Bartka pomagasz mi ogromnie w jego ubiorze.Ile to razy wysłałaś im zabawki na urodziny czy od tak - bez okazji.Jesteś naszym Aniołem :*
OdpowiedzUsuń