Jutro wyjeżdżamy na turnus rehabilitacyjny,
Dokładnie tam, gdzie rok temu.
Najbardziej cieszy mnie to, że przez dwa tygodnie nie będę miała dostępu do kuchni.
Najbardziej martwi mnie to, że przez dwa tygodnie... nie będę miała dostępu do kuchni (i Bazyli padnie z głodu lub będzie jadł gluten).
Eh, taka moja schizofrenia.
Zadanie na jutro - upchnąć w naszym wehikule trzy walizki, kilka wielgachnych toreb, nocnik, dwie Endorfinki, siebie, męża i... psa.
Dojechać w tym samym zestawie, nie gubiąc niczego (ani nikogo) po drodze.
Trzymajcie kciuki!
Kciuki zapewnione :) Udanego turnusu
OdpowiedzUsuńMarta
Udanego pobytu Madziu! I słoneczka oczywiście :)
OdpowiedzUsuńPowodzenia i miłego, owocnego pobytu. Po turnusie może Wschowa :)
OdpowiedzUsuńNo to nie lada wyzwanie! Ale z pewnością się uda - trzymam kciuki! Uwielbiam tu gościć :)
OdpowiedzUsuńDobrze się turnusujcie! :)
OdpowiedzUsuń