Endorfiny tak mają, ze gdy jedna cofa się do epoki kamienia łupanego (Roszek), druga wypuszcza sondę Voyagera w odległą przyszłość (Bazyli).
Dojrzał chłopak. Nauczył się kontrolować emocje.
Nie ma wrzasku, wija na podłodze. Nawet jesli rozpacz się pojawi, to znika.
Tłumaczę Mu, a On ROZUMIE.
I słucha.
Nie zawsze.
Nie do końca.
Ale jednak.
Golimy głowę, a Bzyl nie wyrywa się.
Pobieramy krew - to samo.
Jakby rozumiał, że w życiu nie zawsze będzie przyjemnie, że czasem słońce, czasem deszcz, i wszystko to trzeba znieść z jednakowym spokojem.
Nadziwić się nie mogę.
Nacieszyć.
Oczy mnie pieką od ciągłego przecierania.
Warto zyc dla takich chwil :)
OdpowiedzUsuńMarta