poniedziałek, 10 kwietnia 2017

Zmiany cz. 2

Tyle u nas ostatnio zmian, że, aby dopełnić dzieła, wzięliśmy się z P. za przemeblowanie w pokoju Endorfinek. Chłopcy zmusili nas niejako do tego, od pół roku okupując co noc nasze małżeńskie łoże. Nadeszła pora, by powiedzieć stanowcze BASTA temu procederowi. Wyraźnie wyczuwalna w powietrzu wiosna sprzyja mobilizacji, więc wzięliśmy sprawy w swoje ręce (dosłownie) i poprzestawialiśmy to i owo.
Do tej pory w pokoju chłopców stały dwa piękne sosnowe łóżeczka, rozmiar midi, w których dorosły nie bardzo się mieścił, a już na pewno nie ze śpiąca Endorfinką. Stały więc te łóżeczka puste i dźgały mnie igiełką żalu prosto w serce. Głównym powodem, dlaczego chłopcy zasypiali w naszym łóżku nie było miejsce, tylko raczej obecność rodzica - kładłam się na środku niczym wieloryb wyrzucony na brzeg, a Endorfinki oblepiały mnie z dwóch stron i zasypiały. Zostawało tylko wymknąć się cichutko, bo ostatnimi czasy heroiczne próby podejmowane przez P. wynoszenia delikwentów do ich pokoju, do ich łóżeczek kończyły się natychmiastowym przebudzeniem i tuptaniem z powrotem do naszej sypialni.

Udało się jednak przechytrzyć spryciarzy. Bo oto w czwartkowe popołudnie do pokoju Endorfinek wjechało duże, podwójne łóżko. Na szczęście na dzień można je złożyć, by zostało trochę miejsca na zabawę. Ale wieczorem - rozkładamy, wskakujemy, przytulamy się, a potem chłopcy zasypiają. U siebie w pokoju! I, uwaga - zazwyczaj śpią do rana! Mama się ewakuuje i cieszy wraz z mężem oszałamiającą wygodą własnego materaca, za którym jej kręgosłup tęsknił od wielu miesięcy.

Jest jeszcze jeden wielki plus całej tej akcji łóżkowej. Postanowiliśmy zrobić chłopcom frajdę, a już najbardziej Bazylkowi, i dwa łóżeczka połączyliśmy w piętrowe łóżko. Bazyli od jakiegoś czasu się wspina, włazi, byle wyżej, byle dalej i uwielbia takie zabawy na wysokościach. A że pogubiliśmy przez lata szczebelki do drabinki i dopiero dziadek wyczarowuje je w swoim garażu, za drabinę służy nam schodkowa komoda na zabawki.

Jest radość, i to jaka! Bazyli ma swoją trasę wysokogórską i bryka po niej jak kozica. A Roś - zasiada na górnym łóżku i sucha muzyki. I również jest przeszczęśliwy, bo siedzi na wysokości głośnika, gdzie do tej pory bezskutecznie próbował się dostać.

Zobaczcie sami!








 








 Dobranoc!



2 komentarze :

  1. Przecudne :) I jak miło poczytać Pani Madziu, że wreszcie może Pani spokojnie wypocząć. :) Taka radość bije z Pani opowieści! Super!

    OdpowiedzUsuń
  2. Woow!! Sama bym się powspinała. :) PS Ciekawe, czy Endorfinki nie załapią za chwilę waszego szwindla z łóżkiem i nie zaczną tuptać do was w nocy. :) Ja się już poddałam. Zasypiamy w dwójkę, budzimy się w czwórkę. Mój kręgosłup łączy się w bólu z twoim kręgosłupem. ;)

    OdpowiedzUsuń