Czy to poszpitalane traumy, czy przesilenie zimowo-wiosenne, spadek formy mamy wszyscy. Znaczny.
Ciężko zmusić się do czegokolwiek, a już szczególnie do pracy terapeutycznej z własnymi dziećmi, do zdrowego gotowania (do gotowania w ogóle!), do spontaniczności. Więc wracamy z zajęć, z pracy, zakopujemy się w domowym nie-zaciszu (bo zawsze któraś z Endorfin ma nadwyżkę hałasu i pozbywa się dźwięków bezwstydnie i z impetem - zazwyczaj jest to Bzyl). Zaczynam dzień od prania kupy i kończę tak samo. Karmię, opiekuję, przebieram, prowadzę, strofuję, pilnuję. Na trybie autopilota.
I coraz częściej łapię się na tym, że w mojej smutnej głowie pojawia się myśl, że tak już będzie zawsze. Że Roś nie pójdzie do pracy, nie znajdzie dziewczyny i nie pogadamy nigdy o jego ulubionych filmach. Że Bzyl nigdy nie przemówi i już zawsze będzie piszczał i wrzeszczał, i jako 40-letni facet będzie budził postrach a nie litość - jak teraz. Że będę przewijać dorosłego mężczyznę i wzywać policję do pomocy, by obciąć mu paznokcie u stóp. I że sił będzie coraz mniej, a masa chłopców i problemów coraz większa.
I że to, że tamto, że sramto.
Zmęczone serce stuka arytmią.
Ale zaraz dzwoni w moim sercu malutki dzwoneczek - cichutko, delikatnie, jak kropelki deszczu na oknie, a jednak go słyszę. Dzwoni i budzi z letargu, zawraca mnie z kosmatej drogi strachu i bezsilności.
I śmieje mi się do ucha, i szepcze cichuteńko: "Nie wiesz, co będzie. Po prostu nie wiesz."
Dopóki go słyszę - nie wszystko stracone :)
Bzyl budzi w nas radość. Nie znam innego dziecka, które śmieje się tak serdecznie, szczerze i autentycznie jak Bazyli. Roś już ćwiczy przemówienia do ludu. A ten dzwoneczek w Pani sercu ma racje. Nie wiemy co będzie, ale nie wszystko stracone:)
OdpowiedzUsuńJa już nie słyszę, teraz wizualizuję przyszłość.
OdpowiedzUsuńMam to samo ale czy w życiu może być zawsze pod górkę? Ja wierzę że NIE i jakoś to wszystko się unormuje. Musimy myśleć co najwyzej o tym co będzie jutro a nie za tyle lat.
OdpowiedzUsuńaż ciężko cokolwiek sensownego napisać. nie ma lepszego wyjścia jak być.
OdpowiedzUsuńMadziu -bezustannie wsłuchuj się w nawet cichutki głos dzwoneczka. Przyniesie może choć na chwilę ukojenie. Przytulam cieplutko i świątecznie moje Endorfinki :) I Rodziców w sumie też ;)
OdpowiedzUsuńWsłuchuj się w jego dźwięk i niech cały czas daje Ci o sobie znać.
OdpowiedzUsuńMagdo, dobrych, spokojnych Świąt 👍