Rzadko piszę o Tacie Endorfinek.
Bo nie lubi rozgłosu.
Bo to nie o nim jest blog.
Bo to intymność, a nie telenowela.
Ale dziś się złamię i będzie ckliwie.
Choć nie było rozmantycznych wyznań, ani kwiatów, ani czekoladek.
A nawet były nerwy i krzyki.
Ale to bez znaczenia.
Bo tam głęboko jest niezmienna pewność.
Dawniej umiałam własnymi piosenkami wyśpiewać wszystko.
Dziś już nie potrafię.
Dziś posłużę się Melą:
Cenię sobie nasz porządek, coś z niczego nasze
Gdy inny łakną ładu, a nas stabilizuje chaos
Natura kulturą
Przesiadujemy w brzuchu lasu
I słuchamy wiatru
Nie damy się zwariować
Możemy żyć jak chcemy:
Wyjechać albo zostać,
Nie pompować się pragnieniem
Nie naszym, zachłannym
Możemy być i tu, i tam -
Byle blisko siebie
Nie damy się zaślepiać pozorami szczęścia
Wystarczy, że przypominamy sobie kim jesteśmy
Blaknie pamięć dawnych zranień
Antidotum na niepokój to temperatura ciała
Twojego ciała
Sypialni ducha
Niepoznane szlaki
Spód tafli oceanów
Jeśli to konieczne, ozdabiamy strachy
Kiedyś na rozległych polach samotne piktogramy
W kapeluszach chadzamy
Wolnym krokiem, w bosych stopach
Ziarnom się kłaniamy
Nie damy się zwariować
Możemy żyć jak chcemy
Wyjechać albo zostać
Nie pompować się pragnieniem
Ekstremalnie blisko z natury jesteśmy
Bezwarunkowo i najczulej
Z duchowej rezolucji
/Mela Koteluk, Na wróble/
No.
Skoro jest Mela to musi być też Natalia
OdpowiedzUsuńhttps://www.youtube.com/watch?v=KxJburk5v6U
Magda ty jesteś niebo ...
Pozdrawiamy ze Wschowy :)