Nudziliśmy się dziś w aucie - niemiłosierne 8 godzin (po cztery w każdą stronę).
Nudziliśmy się w poczekalni, 2 godziny czekając na badanie.
Roszek cudownie grzeczny, rozkosznie rozbrajający nas i innych ludzi dookoła siebie.
Tak nudzili się z tatą:
I to nudzenie się było piękne.
Bo nuda = brak silnych emocji = brak strachu.
Zdałam sobie sprawę, że dziś spełniło się NAJWIĘKSZE MARZENIE NASZEGO ŻYCIA!
Jeszcze półtora roku temu wizualizowałam je sobie uparcie, rozkoszowałam się jego każdą wyśnioną literką.
I spełniło się.
Dziś.
Usłyszeliśmy: Z serduszkiem wszystko w porządku. Do zobaczenia za... rok.
Za rok!!!
Wspaniale! :)
OdpowiedzUsuńHurra! Hurra!
OdpowiedzUsuńJuż prawie wierzyłam, Madziu, w biegunowość: strach(=brak miłości) i miłość(=zero strachu). Taka prostota niekiedy ratuje z nadmiaru złożoności, ale żywioł życia bimba sobie z czytankowych polaryzacji.
Jest przecież jeszcze przełęcz NUDY - hamak bezwyskokowego kołysania pomiędzy s. i m. Oby więcej. I mniej samobiczowania się.
ŚWIETNA wiadomość.Kocham to serduszko,bo się poryczałam.I tylko takie wiadomości mają być w tym roku
OdpowiedzUsuń