środa, 21 maja 2014

Klamerka

Mamy plan:

1. Na naszym bocznym stryszku powstaje pomieszczenie przeznaczone do terapii - spokojne, dość puste, z lustrem, stoliczkiem, pomocami naukowymi, trampoliną.

2. Żeby zachęcić chłopców do przebywania tam ze mną, zaczniemy od terapii metodą Knilów - przed lustrem wykonujemy z dzieckiem odpowiednie ruchy do muzyki. Roch jest od tego uzależniony, Bzylowi bardzo się spodobało.

3. Gdy chłopcy polubią to miejsce, przejdziemy do terapii właściwej - będę z każdym z nich kolejno zamykać się tam na pół godziny, siadać do stoliczka i wykonywać z nimi różne zadania. Nagrodą będzie skakanie na trampolinie.

4. W tym samym pomieszczeniu bedę robić z chłopcami sekwencje integracji sensorycznej, najlepiej przed snem.

A poza tym, w życiu codziennym, Bzylka uczymy gestu DAJ, podążania za wskazywaniem palcem. U obu kładziemy nacisk na samodzielne ściąganie butów, samodzielne posługiwanie się sztućcami i nieśmiało przepraszamy się z nocnikiem, zawstydzeni, że dopiero teraz.

Taki jest plan.

Prosty.

Klarowny.


Ten plan daje mi nadzieję, że ogarniemy ten chaos.
Poskromimy wyrzuty sumienia.
Wprowadzimy dyscyplinę.
Zepniemy klamerkami ten autyzm i downa, jakoś się pomieścimy z tą menażerią w za ciasnych wciąż butach.

Tak.
I tego trzymać się trzeba.

KURCZOWO.

5 komentarzy :

  1. Pani MAGDO,świetny pomysł.Za kilka lat będzie PANI najlepszym terapeutą Świata i napisze PANI elementarz terapeuty z OGROMNYM sercem i doświadczeniem.Wierzę,że PANI poskromi i ogarnie to DZIADOWSTWO

    OdpowiedzUsuń
  2. brzmi świetnie. terapeuta malkontent doda jednak swoje 3 grosze:
    - jeśli nie zechcą siedzieć przy stoliku to prawie wszystko co stolikowe da się zrobić z większą frajdą na dywanie a czasami nawet przemycić przy spontanicznej zabawie czy jakiejkolwiek aktywności ( tak jak ostatnio Roszek nauczył się przy zabawie i dużej ilości powtórzeń co za chwilę powie mama jak łubudubnie krzesło :))
    - oby się nikomu krzywda na trampolinie nie stała (ortopedzi alarmują), nagrody mogą być różne wtedy przy okazji wychodzimy ze schematu co w autyzmie ważne
    - integracja sensoryczna zazwyczaj bynajmniej równie dobrze wychodzi na placu zabaw, w ogrodzie, lesie (jak to u Was) , łazience i innych bardziej naturalnych miejscach niż specjalne pomieszczenie
    ale serio podziwiam bo jeszcze nie spotkałam rodziny która zorganizowałaby pomieszczenie do terapii :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Powodzenia! :) Kciuki trzymam, nie kurczowo, z pełnym przekonaniem, że plan wykonasz. :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Magda , plan dobry, ale pamietaj - jestes przede wszystkim mama , a nie terapeuta :-) - nie spinaj sie jak nie wyjdzie , nie miej wyrzutow sumienia- blagam !!! - wiem , kazdy idzie swoja droga przez swiat , kazdy powie ci cos innego . moja dewiza jest taka : - terapie sa terapiami, my zintegrowalismy terapie w zycie i to co anonim na gorze ( terapeuta malkontent jak o sobie mowi) napisal trzyma sie kupy :-) . nie daj sie zakrecic w spirale wyrzutow sumienia, - dzialac trzeba i owszem , ale tak , zeby do was pasowalo i dobrze sie odczuwalo w "srodku" - wiesz o czym pisze? - pozdrowienia i powodzenia - my tez przez te wszystkie fazy przechodzilismy - od ekstremy do ekstremy, teraz jestesmy tak posrodku ;-P

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękuję za wszystkie rady i trzymanie kciuków :) Oczywiście zdaję sobie sprawę, że plan planem, a życie życiem... Zdecydowaliśmy się na takie konkretne działania z kilku powodów: po pierwsze - w stowarzyszeniu, które prowadzi terapię Bzyla rodzice zobowiązani są pracować a dzieckiem w domu codziennie, po drugie - Roszek. Robi co chce, nie słucha się, nie skupia uwagi. W szkole będzie dramat. Więc ważne jest, by chociaż te pół godziny dziennie potrafił się skupić na zdaniach :) A i moja psychika odetchnie jak będę wiedziała, że rzetelnie pół godziny dziennie przepracowaliśmy :) Osobne pomieszczenie przyda się bardzo, bo w ciągu dnia ciężko cokolwiek zrobić z nimi dwoma naraz - wyizolowana przestrzeń bardzo nam pomoże. Oba Łobuz,y jak spotykają się z terapeutami, to już wiedzą, że teraz będą zadania i grzecznie się dostosowują. W domu - nie ma mowy. Więc odtworzymy "środowisko terapeutyczne' i zobaczymy, jak to zagra... A Knilów na razie robimy przy drzwiach piekarnika - przydałoby się zaciszne miejsce z lustrem :)

    OdpowiedzUsuń