Sceneria: plac zabaw w parku, centrum miasta
Postacie: Bzyl, Mama, Dzieci, Matki
Akcja:
Bzyl - biega radośnie po placu zabaw, co chwilę kładzie się na ziemi i tarza w piasku, rozgarnia go rączkami. Pełnia szczęścia.
Matki - za każdym lądowaniem Bzyla w piasku zamierają pełne niemego przerażenia. Jednej wyrywa się: Pani mu tak pozwala?
Mama - z niczym niezmąconym uśmiechem: Pozwalam.
Ha, taka jestem bezczelna i inne dzieci demoralizując pozwalam swojemu poczuć się człowiekiem pierwotnym - z nosem przy ziemi, wdychającym oszałamiający zapach budzącej się do życia ziemi.
Zastanawiałam się dość długo, czy inne matki widzą, że Bzyl się różni od ich zdrowych dzieci. Zagadany nie odpowiadał, jednej pani zaczął grzebać w torebce w poszukiwaniu jedzenia, nigdzie miejsca zagrzać nie mógł. Gdybym była tam z Roszkiem, nie ominęłyby nas zapewne ciekawe spojrzenia. A tak pozostajemy incognito - w sferze domysłów.
Ojj biedne te "polskie" dzieci. Bo ja się pytam kiedy dzieci maja ladowac w piasku, ziemi, śniegu, kiedy mają wszedzie włazic, taplac sie w wodzie i robic inne glupiutkie cuda jak nie w wieku dzieciecym. Nie martw się, ja mojej dorotce też pozwalam sie taplac we wszystkim -a ma już prawie 10 lat. Ostatnio taplala sie w kaluzy hehe - tylko ze w Anglii nikt sie na nas nie patrzy krzywo. Buziole dla maluchów . Ania mama dorotki
OdpowiedzUsuń