czwartek, 18 maja 2017

MAYDAY

MAYDAY! MAYDAY!

Toniemy w zasikanych ciuchach, pościeli, podłogach i kanapach. Wyeksmitowani z własnego łóżka, które Bzyl uprzejmie wieczorem "naznaczył" uryną. Życie nam gównem płynie, kupą śmierdzącą i lepką. Zapach jej (tej kupy) niezmywalny, jak piętno na palcach, odorem po domu się roznosi.

Bzyl, po kilku tygodniach pięknego załatwiania się na kibelek, znowu zapomniał, o co chodzi.

I powiem Wam (napiszę), ze brak mi już sił. No nie mam już zapasów, nie ogarniam tego pokracznego rytmu: umiem, nie umiem. No dosyć już.

Jak zabrać się za Roszka, za jego pieluchę ciężką, ośmioletnią prawie, co kuje sumienie jak skorupka rozbitego, zgniłego jaja? Jak przygotować się na to tsunami moczowe, co zaleje naszą chatynkę falą wezbraną, gdy ciągle nas podtapia Bzylowa rzeczka, niesforna, kapryśna. Wały przeciwpowodziowe się rwą, kładki zrywają i umoczeni jesteśmy w tym bagnie po pachy.

Jeśli akurat nie gotuję, to romansuję z pralką, karmię jej zachłanne wnętrze coraz to nową porcją zasikanych łachów, albo na klęczkach przy brodziku szoruję zakupane ubrania, lub Bzyla szoruję, lub podłogę, kanapę, chodnik, fotel... Rozwieszam czyste, składam suche, a właściwie tylko znoszę i przerzucam, i dom nasz upstrzony łachami wypranej odzieży, której poskładać nikt już nie ma siły.

Mayday! Help! Hilfe! Pomoci!


5 komentarzy :

  1. tylko dobre wino pomoże... dużo sił życzę :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Już prawie lato. Więc Chłopaki będą biegać w samych majtkach to będzie dużo łatwiej. Do tego czesc dnia można spędzać na zewnątrz. Będzie dobrze . Buziaki dla Slodziakow :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak czytam Twój post z 22 lipca 2016 roku, i dochodze do wniosku, ze Bazyli, stwierdził, ze skoro Roszek nadal ,,wali ,, w pieluchę , to i on tez powinien tak robic. Dzieci nawet zdrowe, biora przykład z rodzeństwa, wiec proponowałabym Ci, od razu zlapac obydwu delikwentow na raz, skoro i tak już masz caly dom brudny, to już Ci nie zrobi roznicy kilka kupek więcej :D pozatym mamo Madziu, musisz być dzielna, może poskutkują nagrody za kazde ,,celna ,, podejście . I nikt tego kochana nie zrobi za Ciebie, wiec może to wlasnie ten moment,by wkoncu wygrac ta bitwe. Zycze powodzenia, mnoswto sily, i sprawnej pralki :D buziaczki dla Was

    OdpowiedzUsuń
  4. Kurczę, nawet nie wiem, jak cię pocieszyć. Pół roku zmagałam się z tym problemem. Przy czym Julek sikał na nocnik, kupy walił w gacie i gdzie popadnie. A że wtedy targały nim niezidentyfikowanego pochodzenia biegunki, to przeszłam najtrudniejszy downowy kryzys od chwili jego narodzin. Trudne to bardzo, mimo że lekko i świetnie (jak zawsze) napisane. Rozumiem twój wrzask niemocy. Przytulam mocno, Magdo Waleczna. :*

    OdpowiedzUsuń