- Oijoije...- prosi nieśmiało Roch.
Więc odpalam płytę, siadam w rozkroku z bębnem afrykańskim między nogami i...zaczyna się KONCERT...
"Oijoije" to roboczy tytuł piosenki zespołu Małe Wu Wu pt. "Afryka z klimatyzacją". Dzieci śpiewają tekst, a w tle słychać afrykańskie chórki. Roszek jest w tej piosence od jakiegoś czasu zakochany. Na zabój. Z całej płyty może lecieć tylko ten utwór, a pełnia szczęścia następuje, gdy mama śpiewa te chórki nieszczęsne i bębni na bębnie. Ot, takie szamańskie zabawy.
Niestety (bądź "stety") Roch ma silny instynkt artystyczny - imperatyw twórczy taki, który nie pozwala mu pozostawać biernym słuchaczem. Roch chce tworzyć, lepić utwór z różnych kawałków, scalać i rozklejać, dyrygować jednoosobową orkiestrą.
Więc odpalam płytę na nr 12 i... zaczyna się.
Gram na bębenku i śpiewam razem z nagraniem.
- Oijoije! - Roszek daje sygnał, że mam teraz wykonywać akurat tę zaśpiewkę. Dobra.
- Tim ti di dam - zapodaje Roch, więc przechodzę płynnie w inną melodię o takim własnie tekście.
Po chwili, pozbawiona komend, powracam do nagrania.
- NIEEEEEE!!!!! O nie!!! - wrzeszczy Roch i już wiem, że podpadłam.
- Ti ti di tam! - zapodaje mi dyrygent, poirytowany już i zły. Więc śpiewam, robię co mogę, ale nadal nie trafiam w wizję reżysera.
- Nie! NIE! Oijoije!
- Oijoijojeeee.... - śpiewam posłusznie.
- Nie! Nieeee! - Roch wpada w amok, pręży się, staje na palcach, ręce wyrzuca przed siebie jak kapelmistrz w upojeniu. Emocje wystrzeliwują z niego jak race - jest krzyk, jest zawodzenie, jest lament. Jego podbródek wygina się w podkówkę i wiem, że nastąpi nieuniknione.
Roszek płacze.
Genialny, odrzucony przez świat artysta.
Choleryczny Dyrygent, któremu przyszło pracować z tak tępym "zespołem" muzyków jak ja.
Przygłuchy Beethoven i szalony Amadeusz Mozart upchnięci w jednej, malutkiej osobie.
"Jakie to szczęście Mamo Madziu, że rozumiesz co kocham i jaka to jest muzyka. Być może Ty jedna mnie rozumiesz, więc kocham muzykę i Ciebie za to ,że TY ZADAJESZ SOBIE TRUD ROZUMIENIA"- tak pewnie myśli Roszek :)
OdpowiedzUsuńCo by to było, gdyby Mama nie była chodzącą EMPATIĄ ? :)
Fenomenalny tekst. Wszystko tu jest, dynamika, emocje. Porwalas mnie na moment do waszego swiata, dziekuje
OdpowiedzUsuńWiele sławnych osob miało autyzm, wiec kto wie,... może masz przyszłego geniusza ?
OdpowiedzUsuńMadziu, napisze Ci moje spostrzeżenia, tylko się nie obraz na mnie. Wydaje mi się, ze w Waszym zyciu rzadzi Roszek i Bazyl. Tanczysz im tak, jak oni Ci zagrają -dosłownie i w przenosni. Roszek kaze Ci cos robic, a Ty wszystko rzucasz i to robisz. Robisz wszystko by Twoje dzieci miały to,co chcal, i oni to wykorzystują. Jak tego nie dostają,to placz i histeria- wiec robisz tak,by nie płakali. A to blad. Dziecko kazde jedno musi wiedzieć,ze ,,rzadzi,, mama i tata i jeżeli mama gotuje obiad, to nie będzie na kazde zawolanie leciała i wykonywala polecen synka. Może to tylko moje odczucia, ale patrząc z perspektywy Twoich wpisow,to tak to odbieram. Dziecko powinno znac zasady, i nie ważne czy ma zespol dawna, czy autyzm,czy jeszcze cos innego. Powinno również wiedzieć,ze za dobre zachowanie jest nagroda, a za zle kara, a nie tylko dlatego ze jest chore, to od razu jest inaczej traktowane. Podrawiam Was goraco, mama synka z autyzmem
Na szczęście aż tak źle nie jest - nie rzucam wszystkiego :) Opisane sytuacje mają miejsce, gdy mam czas dla dzieci i pytam, co chciałyby robić :) Ale fakt - czasem dajemy Endorfinkom wchodzić nam na głowę :(
Usuń